"Nic tak nie boli jak zdrada ukochanego mężczyzny, który zrobił to z Twoją najlepszą przyjaciółką."
Nie wierzyłam własnym uszom. Co jak co, ale głos Megan rozpoznałabym
wszędzie. Nie myślałam, że Morgi jest takim idiotą. Jednej rzeczy byłam pewna:
nie mogę tu zostać ani chwili dłużej. Przypomniałam sobie, że miałam dać znać
Koflerowi, jak tylko dowiem się, gdzie podziewa się Szanowny Morgenstern.
Wykręciłam numer bruneta. Chyba czekał na mój telefon, bo odebrał już po
pierwszym sygnale.
- Oznajmiam ci, że twój kumpel jest u pewnej blondynki i możemy się
tylko domyślać, co robią.- Przy ostatnich słowach głos mi się załamał.
- A ty gdzie jesteś?- Zapytał zdecydowany.
- W jego mieszkaniu, ale spokojnie, zaraz się stąd zabieram. Nie chcę
być w domu, kiedy on wróci.
- Nie ruszaj się stamtąd!- Rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.-
Zaraz tam będę.- Dodał i się rozłączył. Zastanawiałam się, po cholerę mi pijany
Andi tutaj. Pomimo tego, że w rozmowie ze mną wykazał się niezwykłą trzeźwością
umysł, dało się wyczuć, że język mu się plącze. W oczekiwaniu na przyjście
skoczka spakowałam rzeczy, z którymi pojawiłam się w mieszkaniu Morgiego. Nie minęło
dwadzieścia minut, a Kofi na chwiejnych nogach stanął w drzwiach.
- Kofler! Nie powiesz mi chyba, że prowadziłeś w takim stanie? Bo nie
uwierzę, że doszedłeś tutaj tak szybko.
- Jasne, że nie.- Uspokoił mnie i chwycił moje torby.- Zamknij drzwi i
chodź.- Zarządził i ruszył schodami w dół. Wyszłam za nim z klatki i
zobaczyłam, jak skoczek wrzuca moje 'bagaże' na tylne siedzenie samochodu, za
kierownicą którego siedziała kobieta.
- Wsiadaj.- Poinstruował mnie Kofi, a ja wślizgnęłam się za kierowcę.
Brunet zajął miejsce pasażera.- Poznaj proszę moją dziewczynę, Mirjam.
Kochanie, to jest Mili..- Poznał nas ze sobą. Uśmiechnęłam się nieśmiało do
nowo poznanej, a ona odwzajemniła gest i odpaliła silnik. Przez chwilę
jechaliśmy w milczeniu. Po mojej głowie krążyła jedna myśl, która nie dawała mi
spokoju...
- Dokąd mnie zabieracie?- Zapytałam w końcu.
- Przenocujesz u nas.- Odpowiedziała mi blondynka. Określenie jakiego
użyła nie było do końca właściwie, bo zegarki wskazywały prawie szóstą rano.
- Nie ma mowy!- Zaprotestowałam.- Nie chcę ładować wam się na głowę.
- Nie ma żadnego 'ale'. Dzisiaj śpisz z nami. Nie będziesz się tułać w
nocy po Innsbrucku.
- Dobrze, ale tylko dzisiaj.- Podkreśliłam ostatnie dwa słowa.
- Możesz zostać u nas, jak długo będziesz chciała.- Wtrącił się Andi.
- Dziękuję, ale rano będę się zbierać.- W końcu stwierdzili, że nie da
się mnie przegadać i wyszło na moje.
Po dotarciu do mieszkania 'Koflerów' Mirjam zarządziła, że Andreas
zajmie kanapę w salonie, a ja będę spała z nią. Skoczkowi nie bardzo się ten
pomysł spodobał, ale zgodził się kiedy mu przypomniałam, że to tylko
jednorazowe.
Thomas
Rano, kiedy wyszedłem od blondynki, postanowiłem, że zadzwonię do Mili
i powiem, że impreza się przedłużyła, a po wszystkim spałem u Gregora. Nie
chciałem jej okłamywać, ale nie było innego wyjścia. Chcąc mieć tę rozmowę jak
najszybciej za sobą, wszedłem w ostatnie połączenia i coś do mnie dotarło.
Telefon w nocy to wcale nie była pomyłka, tylko Mili, a Megan odebrała. Już po
mnie- pomyślałem i pędem rzuciłem się do domu. Czy ja naprawdę myślałem, że po
takim czymś zastanę brunetkę w mieszkaniu? Jeśli by tam została, to chyba tylko
po to, żeby dać mi w twarz. Wykręciłem numer dziewczyny. Mimo wszystko musiałem
z nią porozmawiać.
Mili
'Thomas dzwoni'- ujrzałam na wyświetlaczu. Czy on myślał, że chcę z
nim rozmawiać? Zignorowałam sygnał i powróciłam do śniadania. Po skończonym
posiłku podziękowałam Andiemu i Mirjam i udałam się do studia.
Annie zauważyła, że coś jest nie tak i musiałam opowiedzieć jej całą
sytuację. Kobieta zwymyślała Morgensterna od najgorszych, a potem pokazała mi
coś w rodzaju strychu nad studiem i oznajmiła, że jest do mojej dyspozycji.
Metrażem można było to przyrównać do kawalerki. Jeśli o pomieszczenia
chodzi, to znajdowała się tam niewielka kuchnia, łazienka, a za jednymi z drzwi
krył się mały pokój.
- Dziękuję.- Rzekłam do kobiety uszczęśliwiona, na co ona
odpowiedziała szerokim uśmiechem. Zostawiłam swoje torby i obydwie zeszłyśmy z
powrotem do studia. Kobieta usiadła na kanapie i wskazała miejsce obok siebie.
Zajęłam je i przez chwilę żadna z nas nic nie mówiła.
- Te piękne oczy masz po mamie, czy tacie?- Zapytała mnie
niespodziewanie Annie.
- Ja.. Eee... No cóż, myślę, że po nim.- Odpowiedziałam lekko
zakłopotana. Zastanawiałam się, dlaczego nawiązała do tematu moich rodziców.
- Miłość jest jak roślina. Trzeba ją codziennie podlewać, aby nie
umarła.- Powiedziała ni z tego, ni z owego. Moja mistrzyni dziwiła mnie coraz
bardziej.
- A co zrobić, jeśli tę wypielęgnowaną i zadbaną miłość zerwie sobie
ktoś inny?
- Miłość chadza własnymi drogami.
- Właśnie. I mój ojciec też sobie poszedł... własną drogą, bez nas.-
Co mnie tknęło, żeby o nim mówić? Od kilku lat o nim nie myślałam. Chciałam
wymazać z pamięci wspomnienia z okresu, kiedy byliśmy szczęśliwą rodziną, a
teraz to wszystko wróciło.
- Wiesz, mój mąż i ja nadal jeszcze się kochamy. Mimo, że nasze drogi
już dawno się rozeszły.
- Twój mąż? Jesteś mężatką? Gdzie on teraz jest?- Zasypałam ją
pytaniami. Ona tylko cicho się zaśmiała i już miała mi odpowiedzieć, kiedy
zadzwonił jej telefon. Przeprosiła mnie na chwilę i odchodząc, odebrała.
Wróciła po niespełna minucie i powiedziała, że jest spóźniona na wywiad i
dokończymy rozmowę innym razem. Kiedy wyszła, wróciłam na górę, żeby się
rozpakować. Po umieszczeniu rzeczy w szafach znów zostałam sama ze swoimi myślami
i zaczęły one krążyć wokół Thomasa. Stwierdziłam, że pomimo tego, co zrobił,
powinnam z nim porozmawiać i jasno określić relacje między nami. Nie chciałam
załatwiać tego przez telefon więc napisałam blondynowi sms-a: „Spotkajmy się za
pół godziny pod Bergisel." Wcisnęłam 'wyślij' i natychmiast opuściłam
budynek. Wolnym krokiem ruszyłam w kierunku skoczni.
Thomas
Tak! Mili chce się ze mną spotkać! Kamień spadł mi z serca. Ubrałem
się szybko i wybiegłem z domu jak szaleniec. Całą drogę zastanawiałem się, co
ja jej powiem. Miałem się tak otwarcie przyznać do tego, że spałem z Meg?
Brunetka wiedziała, że z nią byłem, ale nie miała pojęcia, co robiliśmy. Nie
byłem pewien, czy będę w stanie zaprzeczyć, jeśli sama mnie o to zapyta. Cały w
nerwach dotarłem pod skocznię. Chwilę później pojawiła się także Mili. Już na
wstępie z jej ust wypłynęły słowa, których tak się obawiałem.
Mili
- Jedno pytanie.- Zaczęłam, jak tylko znalazłam się przy blondynie.-
Spałeś z nią?- Thomas nie odezwał się ani słowem i spuścił głowę. Milczenie
wystarczyło mi, abym mogła odpowiedzieć sobie na to pytanie. Poczułam, jak do
oczu napływają mi pierwsze łzy. Kilka nawet uroniłam, ale tylko kilka. Resztę
planowałam zachować na wieczór, jako gwałtowny akompaniament do rozmyślań.
Tak bardzo chciałam, żeby zaprzeczył. Pragnęłam usłyszeć, że między
nimi do niczego nie doszło, ale on ciągle milczał.
- Posłuchaj mnie.- Rozkazałam, chociaż on i tak chyba nie zamierzał
zabierać głosu. Zdziwiłam się, że w moim własnym dało się wyczuć tyle
zdecydowania.- Kilka lat temu przeczytałam książkę, ale pewne słowa zapadły mi
w pamięci do dzisiaj: „nasze relacje można porównać do zabawy zoomem. Na kilka
sekund jest bardzo blisko, ale zoom natychmiast nas oddala. Owo przejście od
bliskości do oddalenia za każdym razem jest bardzo bolesne. Teraz nasz zoom się
zepsuł i już nie da się go naprawić.”
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że...- Zawahał się, ale wiedziałam, o
co mu chodzi.
- Tak Morgenstern, właśnie to chcę ci powiedzieć...- Mi również te
słowa nie chciały przejść przez gardło. Może działałam zbyt pochopnie. Może
miałam tego żałować. Trudno.- To koniec.- Wykrztusiłam w końcu. Potem odwróciłam się i ze łzami
w oczach pobiegłam przed siebie. Thomas nawet nie próbował mnie zatrzymywać. _______________________
Znowu rozpieszczam Was szybszą publikacją ;)
Ostatni rozdział wywołał niezłą burzę w komentarzach, dziękuję Wam za to!
Mam najlepsze czytelniczki pod Słońcem, to już nie ja tworzę tę historię, ale Wy.. Wasza motywacja daje mi siłę do pisania tych rozdziałów, które jeszcze nie powstały.
Dziękuję!
Kolejny w czwartek ;)
Czytasz?= Komentuj
Super :) tylko szkoda że sie rozstali :/ ale mam nadzieje że w końcu sie miedzy nimi ułoży ;)
OdpowiedzUsuńCudeńko!
OdpowiedzUsuńBiedna Mili. Może to brzmi okropnie, ale tak będzie lepiej. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy są gotowi jej pomóc :)
I co ja mam tu napisać.
OdpowiedzUsuńZ każdą chwilą to opowiadanie staje się częścią historii . Jest po prostu niesamowite. Może źle to określiłam , opowiadanie pisane jest przez Ciebie , więc Ty jesteś niesamowicie dojrzałą Autorką .
Jestem zaszczycona mogąc być częścią tej historii zostawiając po sobie ślad !
Pozdrawiam , Ann.
i dobrze mu tak! Morgi ma za swoje. ciekawe czy czasami za chwilę nie pojawi się Hildziak xd rozdział jak zwykle cudowny :* czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńa to dupekk ! Szkoda mi Mili była z nim szczęśliwa, a jej najlepsza przyjaciółka jej go zabrała. Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńamorprohibit.blogspot.com
darmohrajphoto.blogspot.com
No i ma na co zasłużył. Najpierw sypia z "najlepszą" przyjaciółką Mili, a teraz oczekuje od niej wybaczenia...? W takim razie został jeszcze jeden bohater - Gregor. Coś mi się wydaje, że namiesza trochę w życiu Mili... :) Pozdrawiam <3 I zapraszam do siebie jeśli masz czas ;) http://i-love-ski-jumping.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHAHAHAHHAHAHA! WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE! PRZECZUWAŁAM TO!
OdpowiedzUsuńMOŻESZ SOBIE WYOBRAZIĆ JAK TERAZ ODSTAWIAM TANIEC RADOŚCI Z TEGO POWODU, ŻE MORGENSTERN JEST DUPKIEM :D HUEHEUEHUEUEHEUEUHEHE ;d
a tak poważnie - Morgi wcale nie pasuje mi tu na rolę dupka (: za fajny jest :)
piszę ten komentarz na raty,bo co chwilę coś mnie rozprasza, ehh :x
wracając do tematu - Niedobry z niego facet. Ale Koooooooofler! jak go całe życie kochałam tak teraz jeszcze bardziej <3 No tak cudnie się Mili zaopiekował i w ogóle taki przyjacielski, och i ech! :D dobra, nie rozpływam się już ;D
Wpadnij do mnie, bo nowy jest od piątku ;D
Poryczałam się przez ciebie, ja wrażliwiec, ale tak serio to pasowali mi oni do siebie i naprawdę nie wiem co ty tam dalej sobie wykombinowałaś! Wiem tylko tyle, będzie się działo! Kofi taki troskliwy to jest super! Także tego, czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńwpadłam na to opowiadanie jakieś trzy dni temu i już całe pochłonęłam. Jedno mnie tylko intryguje- w bohaterach jest Schlirenzauer, czekam na Niego xDD
OdpowiedzUsuńPo za tym to dobrze, że spławiła Thomasa, nie zasłużył na nią. I Kofler to mega sympatyczny, że jej pomógł, szczerze mówiąc to sie nie spodziewałam po nim :D
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że się rozstali bo krzywdził by ją na każdym kroku :D mam nadzieję, że już nie długo Mili pozna się z Gregorem i że coś między nimi będzie ;3
No i koniec, można było się tego spodziewać, że Mili zakończy związek z Thomasem ;/ Ja również, już z niecierpliwością czekam na Gregora. Coś czuje, że będzie się działo ;D Do nexta i oczywiście weny ;*
OdpowiedzUsuńBosko! Heh, Mogiemu dopiero teraz się oczy otworzyły. Nie podejrzewałam, że kiedykolwiek to powiem, ale DUPEK z niego! A Megan... No szkoda słów na nią. Jestem mega ciekawa co zrobi Mili, może Hildziak się poojawi? A może to Kofi będzie jej wybawcą? Czekam też na pojawienie się Gregora :) Rozdział jak zawsze świetny. Weny :)
OdpowiedzUsuńMiałam się uczyć, ale dodałaś rozdział, więc zrezygnowałam, ale nie żałuję :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że los sprowadzi Gregora na drogę Mili ... achh, warto pomarzyć :D
Pozdrawiam :*
A ja tam się cieszę, że Mili w końcu z nim zerwała! Według mnie ten ich związek nie miał żadnej przyszłości. (znów nie wiem co ja gadam, bo zwykle jestem za związkami z Thomasem w innych blogach, ale tutaj coś mi w nim od początku nie pasowało i uparcie się tego trzymam). A więc, ja sobie tak czekam na mój upragniony 21(dobrze pamiętam? ;d) rozdział, kiedy to pojawi się mój Gregorek!<3
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam, czekam :*
Wow Brawo dla Mili za twardą postawę ! Czekam na next :D a ten rozdzial swietny :)
OdpowiedzUsuńHa! Tak!
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, należy mu się za to. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Że tak po prostu spotka się z nią, pogada od rzeczy i nawymyśla kolejne bzdury, a ona i tak wpadnie mu w ramiona? Mądra dziewczynka. Ja wiem, że boli. Ale przestanie. Na pocieszenie zawsze się ktoś znajdzie. Inny ktoś. Bo mam nadzieję, że Mili uczy się na własnych błędach i nie robi w kółko tych samych.
Dobre serduszko "Koflerów" uratowało mój humor w tym rozdziale^^
p.s. Tak na marginesie - prywatnie to on mógłby już jednak zacząć coś działać, Kofler, znaczy się. Z Mirjam. ;))