"Namiętność źle znosi rozczarowania..."
Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie
Morgensterna.
- Dzień dobry piękna.- Przywitał mnie radośnie i
skradł mi całusa. - Witaj piękny. - Odwzajemniłam powitanie.- Widzę humorek dopisuje.
- No jak się budzi obok ciebie, to nie może być inaczej.- Wsparłam się na łokciach tak, że teraz nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Czułam jego oddech. Chciałam tej bliskości. Morgen chyba myślał podobnie, bo już musnął moje usta. Delikatnie, jakby chciał zapytać czy w tej chwili też tego chcę. Odpowiedź była prosta. Tym razem to ja go pocałowałam, ale nie byłam tak delikatna. Chłopak wplótł dłonie w moje włosy. Czułam jego przyspieszony oddech. Chciałam się od niego oderwać, ale on zatrzymał mnie ustami. Objęłam go i rękoma zaczęłam kreślić na jego plecach bliżej nieokreślone kształty. Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Thomas przeniósł swoje usta na moją szyję. Odrzuciłam głowę do tyłu i całkowicie poddałam się pieszczotom. Zjeżdżał coraz niżej, cały czas łaskocząc moje ciało językiem. Chwyciłam jego głowę w dłonie i podniosłam. Przyciągnęłam do swojej twarzy i znowu wpiłam się w jego wargi. Po kilku sekundach oderwałam się od niego i wstałam z łóżka. Morgi spojrzał na mnie i mruknął niezadowolony.
- Nie patrz na mnie jakbym była czymś do jedzenia!- Skarciłam go.
- Ale Mili, co ja poradzę na to, że jestem strasznie głodny, a ty mnie tak kusisz?- Już miałam się odgryźć, ale ktoś zapukał do drzwi. Skoczek zrezygnowany opadł na łóżko, a do pomieszczenia weszła właścicielka domu. Thomas szybko zakrył się kocem, a kobieta zaśmiała się cicho, aby zaraz po tym zwrócić się do mnie.
- Mam nadzieję, że dobrze spaliście. Przyszłam powiedzieć, że chciałabym was widzieć na śniadaniu.
- Dziękujemy bardzo, ale nie chcielibyśmy robić jeszcze większego kłopotu.
- Ale to przecież żaden problem. Poza tym, nie wypuszczę was nigdzie dopóki czegoś nie zjecie.- Wymówiła to takim tonem, że nie sposób było się sprzeciwiać.
- Dobrze, przyjedziemy za dziesięć minut.- Kobieta posłała mi przyjacielski uśmiech i zostawiła nas samych.
Ubrałam się i rzuciłam w Morgensterna jego rzeczami. Blondyn podskoczył wystraszony, na co odpowiedziałam mu śmiechem. Zrobił minę obrażonego dziecka i założył ręce.
- Oj, wredna Mili wystraszyła małego Thomasa. Biedny, mały Thomasek.
- Nie masz litości.- Powiedział z wyrzutem. Sumienie mnie ruszyło, więc podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Ubieraj się szybko, ja pójdę pomóc przy śniadaniu.- Opuściłam chatkę i ruszyłam w stronę większego budynku. Nim zdążyłam dotrzeć do drzwi, dogonił mnie Morgenstern. Razem weszliśmy w głąb domu, gdzie czekało na nas śniadanie. Podczas posiłku nikt nic nie mówił. Dopiero po skończeniu jedzenia podziękowaliśmy kobiecie za pomoc i z jej wskazówkami udaliśmy się w dalszą drogę.
Doszliśmy do celu po około kwadransie. Zapukałam do drzwi, a chwilę potem ujrzeliśmy w nich postawnego mężczyznę w garniturze. Thomas od razu zapytał go o telefon.
- Oczywiście, ale myślę, że lepiej wam będzie załatwić transport, niż czekać na pomoc.
- A ma pan coś, czym uda nam się w miarę szybko dojechać do Innsbrucka?- Zapytał blondyn z nadzieją w głosie.
- Tak się składa, że mam niepotrzebny motor. Powinien wytrzymać.- Morgiemu zaświeciły się oczy.
- Bylibyśmy wdzięczni, gdyby go nam pan pożyczył. Oddamy... kiedyś.- Mężczyzna zaśmiał się serdecznie i przystał na propozycję. Po kilku minutach siedzieliśmy na maszynie.
- Thom?! Ty wiesz jak się to prowadzi?- Spojrzałam na skoczka niepewnie, a on lekko się uśmiechnął.
- Zaraz się okaże. Załóż i trzymaj się.- Podał mi kask, a ja umieściłam go na głowie. Objęłam Morgena mocno w pasie i ruszyliśmy.
Szybko znaleźliśmy się na przedmieściach Innsbrucka, a po kolejnych kilku minutach Thomas zatrzymał się pod "moim" domem.
- Jeśli nie masz mnie jeszcze dość, to przyjdź później na Bergisel.- Zapewniłam, że zjawię się na kwalifikacjach. Już miałam odejść, kiedy blondyn mnie zatrzymał.- Nie dam ci tak łatwo odejść.- Uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął mnie do siebie. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy, ale mój wzrok zawędrował trochę wyżej. W oknie domu zobaczyłam Megan. Poczułam nieodpartą chęć pokazania jej, że coś mnie łączy z Morgensternem.
- Nie masz...- Nie zdążyłam dokończyć zdania, bo skoczek zamknął mi usta pocałunkiem. Mam nadzieję, że Meg to widziała. Ale egoistka ze mnie- pomyślałam. Oderwałam się od chłopaka i delikatnie się uśmiechnęłam. - Do zobaczenia.- Po tych słowach odwróciłam się i podreptałam do domu. Już w drzwiach napadła na mnie przyjaciółka.
- Milka! Czy ty wiesz, jak ja się denerwowałam? Dlaczego nie zadzwoniłaś?- Blondynka zachowywała się jak moja matka. Uciszyłam ją ruchem ręki.
- MEGAN! Jedno słowo, wyluzuj. Zrozumiałaś, czy mam przeliterować?- Dziewczyna wyraźnie skapitulowała. Podniosła ręce w geście rezygnacji.
- Dobra, zrozumiałam. Teraz dam ci się ogarnąć, ale jak nie powiesz mi, co się działo to...- Ha, nic na mnie nie miała. Zaśmiałam się.
- Megan, Megan.- Pokręciłam karcąco głową.- Nigdy się nie zmienisz. Zawsze musiałaś wszystko wiedzieć, ale nie trzeba było tak na mnie naskakiwać i tak bym ci powiedziała. Tylko proszę, daj mi się najpierw wykąpać.
- Zrobić ci śniadanie?- Próbowała się zreflektować.
- Dzięki, jadłam.- Zostawiłam przyjaciółkę, a sama udałam się do łazienki. Jedyne czego teraz potrzebowałam, to odprężająca kąpiel. Nie wiem ile siedziałam w łazience, ale po doprowadzeniu się do porządku poczułam ulgę. Po wyjściu z wanny zabrałam się za suszenie włosów. Potem zrobiłam lekki makijaż i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu za moimi ubraniami, których jak się okazało chwilę potem, nie wzięłam ze sobą. No tak, przecież nawet nie wchodziłam do pokoju. Mocniej zawinęłam się w ręcznik i lekko zakłopotana opuściłam pomieszczenie. Chciałam przemknąć niezauważona do swojego królestwa, ale mi się to nie udało. W momencie, kiedy przechodziłam obok sypialni właściciela domu, wyszedł z niej pan Rossi. Omal na niego nie wpadłam. Speszona spuściłam wzrok, jednak zdążyłam zauważyć dziwny błysk w oczach mężczyzny. Zmieszałam się jeszcze bardziej.
- Przepraszam.- Powiedziałam szybko i podreptałam do pokoju. Czułam na sobie jego wzrok dopóki nie zniknęłam za drzwiami. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie pożądliwego spojrzenia, jakie mi zafundował. A właściwie, dlaczego był w domu? Wydawało mi się, że jako właściciel dużej firmy nie miewa wolnego. Widać się myliłam.
Ubrana zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie zniecierpliwiona Megan. Opowiedziałam jej wszystko (no prawie- pominęłam poranną zabawę z Morgensternem). Przyjaciółka obróciła całą sytuację w żart i stwierdziła, że sama chciałaby przeżyć coś takiego. Rozmowę przerwał nam mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam nieznany numer. Odebrałam i w słuchawce usłyszałam kobiecy głos.
- Dzień dobry Mili. Tu Annie Leibovitz. Dzwonię, żeby zaprosić cię na bankiet. Organizuję go jutro o dwudziestej w swoim studiu. Chciałabym, abyś potraktowała go jako oficjalne rozpoczęcie pracy.
- Czuję się zobowiązana. Oczywiście przyjdę.
- W takim razie, do zobaczenia jutro.
- Do widzenia. - Annie się rozłączyła, a ja zostałam zasypana kolejnymi pytaniami. Meg nie dawała mi spokoju. Wyjaśniłam jej całą sytuację. Przyjaciółka nie kryła zadowolenia. Wstała i w ramach gratulacji mocno mnie przytuliła.
- To cudownie! Myślę, że czas na zakupy. Musisz ładnie wyglądać. Zbieraj się, zaraz wychodzimy.- Zarządziła tonem przywódcy.
- Ale...- Zaczęłam, ale blondynka już tego nie słyszała, ponieważ pobiegła na górę. Chciałam jej powiedzieć, że umówiłam się z Thomasem, ale widząc jej ucieszoną twarz, nie miałam sumienia niszczyć jej planów. Postanowiłam więc, że zadzwonię do Morgena. Blondyn odebrał już po pierwszym sygnale.
- Cześć kochanie, już się za mną stęskniłaś?- Miał jeszcze lepszy humor niż rano. Teraz to jemu nie chciałam psuć dnia. Ostatnio jednak poświęcałam za mało czasu przyjaciółce.
- Chciałam ci powiedzieć, że nie przyjdę na kwalifikacje.
- Mili obiecałaś.- Jego ton zmienił się całkowicie. Teraz był oschły i nieprzyjemny.
- Wiem, przepraszam. Naprawdę chciałam przyjść. Będę jutro na konkursie, słowo.
- Akurat.- Burknął i usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia. Rozłączył się! Nawet nie dał mi się wytłumaczyć. Chyba właśnie poznałam drugie oblicze Morgensterna. A może to właśnie była jego prawdziwa twarz? Może był egocentrycznym idiotą, który obraża się, kiedy coś nie idzie po jego myśli? Z rozmyślań wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Wszystko w porządku?- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że stoję na środku kuchni, wpatrzona w telefon. Podniosłam wzrok na blondynkę.
- Tak, chyba tak.- Nigdy nie byłam dobrym kłamcą. Meg spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Mili?- Czułam, że dłużej nie wytrzymam, musiałam się wygadać.
- To przez Thomasa. Obraził się, bo mu powiedziałam, że nie przyjdę na kwalifikacje.
- Nie przejmuj się tym. Zjawisz się na jutrzejszym konkursie i wszystko mu wytłumaczysz.
- O ile w ogóle będzie chciał mnie słuchać.- Powiedziałam zrezygnowana.
- Byłby kompletnym głupkiem, gdyby nie chciał. A teraz młoda, głowa do góry i ruszamy na podbój sklepów.- Blondynka wzięła mnie pod rękę i wyprowadziła z domu.
Rundkę po centrum handlowym możemy zdecydowanie zaliczyć do udanych. Po jej zakończeniu uświadomiłam sobie, że właśnie tego potrzebowałam. Popołudnia w damskim towarzystwie. Po powrocie do domu stwierdziłyśmy, że wieczorem wybierzemy się na jakąś imprezę. Przygotowania do wyjścia zajęły nam mniej, więcej godzinę. Gotowe na zabawę zeszłyśmy na dół i oznajmiając panu Rogerowi, że wrócimy późno, opuściłyśmy mieszkanie.
__________________________
I dziewiątka trafia w Wasze ręce ;D
Fajnie jest mieć ferie ;)
Do soboty, Kochani!
Czytam= Komentuję ; )
No no no! Dzieje się! ;) i jeśli facet nie pozwala kobiecie iść na zakupy to przestaje być facetem! PS czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial :D życzę weny :D
OdpowiedzUsuńNo! wreszcie wychodzi z niego ten wredny typ ;P I tak go tutaj nie lubię ;P (pokazuję właśnie język do ekranu xD) CHCĘ HILDZIAKA,CHCĘ HILDZIAKA! albo chociaż Koflera, którego kocham ponad życie już kilka lat, ale jego Mirjam o tym nie wie (hahaha).
OdpowiedzUsuńA co do Mili - dobrze zrobiła nie próbując wytłumaczyć nic Thomasowi. Uraziła jego męską dumę. Chłopak musi to przeboleć. Przełknie gorzką pigułkę porażki i poleci dalej ( w jego przypadku to akurat wszystko jest możliwe ;D) oby nic nie wykombinował, bo tego już nie wyczymie! (znaczy moje serducho tego nie wytrzymie. Ono gorąco kibicuje Tomowi) oficjalnie zakłam HILDE TEAM! :D
No tutaj Morgi mnie wkurzył, nie potrafię tego przeboleć. Rozkapryszone dziecko, chce mieć wszystko dla siebie, nie lubię takiego zachowania i rzadko to znoszę. Mam nadzieję, że Mili nie ulegnie Thomasowi. Niestety ja to jeszcze bym na konkurs nie poszła. Hehe. I znowu wszystko jest jedną wielką niewiadomą, no cóż. Czekam na sobotę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Ehh, chociaż wielbię (hahhah xD) Thomasa, to tutaj nie mam co do niego takiego przekonania. I jeszcze to obrażenie się na Mili. Oj, coś czuję, że będzie się działo. Ciekawe jak zareaguje, gdy dziewczyna zjawi się na konkursie. No i może pojawi się więcej Hildziaka? :-) PS. No i mój GREGOREK, oczywiście<3 Tak,tak, wiem. Dopiero w 21 rozdziale, na który już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuń:**
Jaki foch;o Wiedziałam, że nie będzie tak kolorowo, jak się wydawało. Pytanie tylko w jakim kierunku to pójdzie.
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie :) Ciekawa jestem kiedy Mili pozna Megan z Thomasem ;p Czekam już na następny, co się wydarzy ;d
OdpowiedzUsuńNo ciekawie, ciekawie :D
OdpowiedzUsuńCzuję, że coś nieprzewidzianego wydarzy się na tej imprezie :D
Dużo weny, pozdrawiam :*
Pan Obrażalski nie dostał to czego chciał, och jak ja takich nie lubię. Ale ciekam cierpliwie na następny, w którym czuję, że coś się wydarzy! ;)
OdpowiedzUsuńAle mi powód do obrażania... ehh, ale dobra niech mu będzie... ;//
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że na tej imprezie coś ciekawego się wydarzy, już nie mogę się doczekać! <33