"... przenieśli się poza przestrzeń i czas, gdzie nie istnieje ani przeszłość, ani przyszłość tylko obecna chwila, i gdzie cały świat zamyka się w uścisku dwojga ludzi."
Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się mały domek z czerwonej cegły .
Morgi wpuścił mnie do środka. Wnętrze było bardzo przytulne. Weszliśmy do
niewielkiego saloniku. Na środku pomieszczenia stała beżowa, skórzana sofa obok
zaś dwa fotele. Pomiędzy nimi znajdował się szklany stolik, a za nim kominek.
Thomas zabrał się za jego rozpalanie, a ja dokładniej rozejrzałam się po
pokoju. Na ścianach wisiało kilka zdjęć, z których patrzył na mnie uśmiechnięty
blondyn.
- Pięknie tu.- Powiedziałam i usadowiłam się na kanapie. Morgen uporał
się z kominkiem i usiadł koło mnie.
- Przyjeżdżam tu zawsze, kiedy chcę odciąć się od świata. O tym
miejscu wie tylko moja najbliższa rodzina. Jesteś pierwszą osobą, która nie
nazywa się Morgenstern i się tutaj znalazła.- Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś?- Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Bo chcę... Ale to banalnie zabrzmi. Bo chcę ci udowodnić, że mi
zależy.
- To miłe, ale...- Zawahałam się. Nie byłam pewna, czy chłopak chciał
o tym rozmawiać. Posłał mi pytające spojrzenie, więc kontynuowałam.- Ale
Kristie z tobą nie zerwała.- Chyba nie spodziewał się, że poruszę ten temat,
ale nie miałam wyboru. Chciałam wiedzieć, na czym stoję.
- Wyprowadziła się, a dla mnie to oznacza koniec naszego związku.
Rozdział Kristiny został zamknięty. Moglibyśmy o niej nie rozmawiać? Nie psujmy
tej chwili.
- Jak chcesz.- Powiedziałam zrezygnowana.
- Dziękuję. - Przez moment panowała cisza i po raz kolejny dzisiaj
pierwszy odezwał się Morgi.- Normalnie przyniósłbym teraz wino, ale przecież
będziemy dzisiaj wracać.
- Z tobą mogę pić samą wodę.- Powiedziałam i delikatnie musnęłam jego
wargi.
- Za to ja przy tobie mógłbym w ogóle przestać pić.
- A o jedzeniu też mógłbyś zapomnieć?- Po zadaniu tego pytania
uświadomiłam sobie, że jestem strasznie głodna.
- Nad tym musiałbym się zastanowić. A swoją drogą nie uważasz, że
przydałoby się coś zjeść?
- Czytasz mi w myślach.
- W takim razie, zapraszam do kuchni.- Wstał i pociągnął mnie za sobą.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Thom otworzył lodówkę i natychmiast ją
zamknął. Spojrzał na mnie zakłopotany i tym razem skontrolował zamrażalnik.
Wyciągnął z niego pizzę.
- Dawno mnie tu nie było, więc nie robiłem zapasów. Zdaje się, że
musimy zadowolić się tym.- Podniósł pudełko. Odgrzaliśmy danie i już po chwili
nie było po nim śladu.
Siedzieliśmy na kanapie siłując się na kciuki, kiedy Morgi wypalił:
- Opowiedz mi o sobie.- Przerwałam zabawę i wygodniej usadowiłam się
na sofie.
- Jestem pół Latynoską i pół Polką. Moja mama poznała ojca w
Argentynie, kiedy miała dziewiętnaście lat. Zakochała się, a wynikiem tej
miłości jestem ja. Przez dziesięć lat tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę. Potem on kogoś
poznał i nas zostawił. Mama zdecydowała, ze wracamy do Polski, jednak dla mnie
to miała być pierwsza wizyta w kraju nad Wisłą. Pamiętam, że strasznie to
przeżywałam.- Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W całej wypowiedzi ani
razu nie użyłam słowa "tata". Nie potrafiłam. Thomas objął mnie
ramieniem, a ja kontynuowałam.- Nowy kraj, nowe zwyczaje, tradycje, szkoła,
przyjaciele. A co najgorsze, nowy dom... bez niego. Do dnia moich dwunastych
urodzin nie potrafiłam w pełni normalnie funkcjonować. Wtedy dostałam od babci
aparat. Fotografia stała się moją pasją. Przez zdjęcia wyrażałam siebie. Mama
wysłała mnie do Towarzystwa Fotograficznego. Tam poznałam wspaniałych ludzi,
którzy na nowo nauczyli mnie cieszyć się życiem. Było coraz lepiej. W szkole
średniej znalazłam najlepszą przyjaciółkę, Megan. Po części to ona namówiła
mnie na przyjazd tutaj. Swoją drogą, chyba muszę jej za to podziękować.
Załapałam się na staż w studiu Annie Leibovitz, którą podziwiam odkąd pamiętam.
Poznałam ciebie. Wszystko zaczyna się układać. To tyle jeśli o mnie chodzi,
Twoja kolej.- Thomas spojrzał na zegarek i zamiast zacząć opowieść, zmienił
temat.
- Powinniśmy już wracać. Rano mam trening, a potem kwalifikacje.
Opowiem ci następnym razem. - Zgodziłam się i opuściliśmy budynek. Dotarliśmy
do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu. Pojazd nie spisywał się tak jak
powinien. Po około połowie drogi auto zbuntowało się na dobre. Zgasł silnik i
stanęliśmy w miejscu na jakimś pustkowiu. Spojrzałam na przednią maskę i
jęknęłam wystraszona.
- Thomas! Dymi Ci się z pod maski.- Oboje jak na komendę wyskoczyliśmy
z samochodu. Nie minęła minuta, a rozpadał się deszcz. - Pięknie! I co teraz?-
Spojrzałam wyczekująco na Morgiego.
- Mechanikiem nie jestem. Trzeba zadzwonić po pomoc.- Wyciągnął
komórkę z kieszeni i cicho przeklął.- Bateria padła. Mogę skorzystać z twojego?
- Jasne, ale musimy zamienić się kartami, bo nie mam środków.- Ten
manewr też się nie powiódł, ponieważ okazało się, że na tym pustkowiu nie ma
zasięgu.
- Co dalej? Będziemy tu tak tkwić przez całą noc? Bo w dymiącym
samochodzie nie mam zamiaru siedzieć. - Blondyn wyglądał jakby się nad czymś
zastanawiał.
- Musimy ściągnąć pomoc. Poszukamy jakiegoś domu i zapytamy, czy
możemy skorzystać z telefonu.
- Myślisz, ze ktoś tu mieszka?- Zapytałam z niedowierzaniem.
- Oby.- Po tych słowach cali mokrzy ruszyliśmy na poszukiwania budynku
mieszkalnego. Cel osiągnęliśmy około pół godziny później. W żadnym z okien nie
paliło się światło. Podeszliśmy do drzwi i Thomas zapukał. Usłyszeliśmy
rozlegające się w środku kroki. Po chwili wrota się otworzyły i teraz stała
przed nami kobieta w średnim wieku. W dłoni trzymała zapaloną świeczkę, a drugą
poprawiała szlafrok.
- Mogę w czymś pomóc?- Miała bardzo przyjazny ton głosu. Morgen
przedstawił jej wydarzenia z ostatniej godziny, a potem zapytał o telefon.
Kobieta spojrzała na nas ze współczuciem.
- Pomogłabym wam, ale nie mam telefonu.- Witamy w XXI wieku!- Jedyny
telefon znajduje się u wójta, ale w taką pogodę i tak nikt nie przyjedzie wam
pomóc. Przeczekajcie do jutra. Mogę was przenocować, a rano załatwicie sprawy.-
Spojrzałam na skoczka. Wyglądał jakby co najmniej robił drzewko decyzyjne w
głowie. Uporał się z tym zaskakująco szybko (jak na blondyna).
- Nie chcemy robić kłopotu.
- Ale to nie problem. Poza tym w domu niestety nie mam miejsca, ale
przenocuję was w altanie za domem.- Widziałam, że Thomas ma wątpliwości, więc
tym razem, to ja się odezwałam.
- Zgoda.- Morgi spiorunował mnie wzrokiem, ale również się zgodził.
Kobieta pokazała nam miejsce noclegu i zniknęła we wnętrzu domu. Po chwili
jednak wróciła, wręczyła nam koce i życzyła dobrej nocy. Poradziła też, że
jeśli nie chcemy się przeziębić, to lepiej będzie, jeśli pozbędziemy się
zbędnych ubrań. Zostawiła nas samych, a my staliśmy tak na środku niewielkiego
domku i wpatrywaliśmy się w siebie tępo.
- Słyszałaś, co mówiła. Wyskakuj z ciuszków.
- Morgenstern, chyba nie myślisz, że się przy tobie rozbiorę?
- Szczerze mówiąc, miałem taką nadzieję, ale skoro wolisz marznąć, to
proszę bardzo.- Po tych słowach blondyn powoli zaczął zrzucać z siebie kolejne
warstwy odzieży. Odwróciłam się do niego plecami. Niekoniecznie chciałam
oglądać Thomasa w negliżu. Po kilku sekundach coś wylądowało mi pod nogami.
Spojrzałam na ową rzecz i zobaczyłam koszulkę skoczka. Podniosłam ją i cisnęłam
nią w jej właściciela.
Przede mną stał Thomas Morgenstern w samych bokserkach! Zmierzyłam go
wzrokiem i moje oczy zatrzymały się na... brzuchu. Przyznam, że mnie
zamurowało. Ja wiedziałam, że jako sportowiec ma mięśnie, ale żeby aż tak?
Idealnie zarysowany sześciopak, które teraz miałam ochotę zbadać. Skarciłam się
w duchu i wróciłam na ziemię. Rzuciłam chłopakowi koc.
- Zakryj się, bo nie ręczę za siebie.- Morgen spojrzał na mnie
zaskoczony, ale posłusznie wykonał polecenie.
- Tego się po tobie nie spodziewałem.- Wytknęłam mu język. Podeszłam
do okna i również narzuciłam na siebie koc. Było mi zimno, więc poszłam w ślady
mojego towarzysza i zaczęłam pozbywać się ubrań. Z tym że ja robiłam to
dyskretniej. Wręcz ostrożnie, żeby ani jeden fragment mojego ciała nie spotkał
się ze wzrokiem skoczka. On widząc moje poczynania wybuchł śmiechem.
- Spokojnie, nie będę podglądał.- Odwrócił się i teraz mogłam się
normalnie rozebrać. Widziałam, że jednak zerka ukradkiem przez ramię, ale to
zignorowałam. Po chwili zostałam w samej bieliźnie i dzięki Bogu, koszulce na ramiączkach,
która jakimś cudem okazała się sucha. Szczelnie okryłam się kocem.
- Już możesz się odwrócić, Oszuście.- Blondynowi nie trzeba było dwa
razy powtarzać.
Staliśmy na środku chatki wpatrując się sobie w oczy. Nic nie mogło
zepsuć nam tej chwili. Zadrżałam z zimna, a Morgi rozłożył ręce, zachęcając
mnie do przytulenia się do niego. Bez zastanowienia przyległam do jego
idealnego ciała, a on zamknął mnie w uścisku, przy okazji okrywając mnie też
swoim kocem. Momentalnie zrobiło mi sie cieplej. Trwaliśmy tak do momentu, w
którym Morgen stwierdził, że trzeba iść spać. Przy jednej ze ścian stało
niewielkie łóżko. Ułożyliśmy się na nim wygodnie. Thomas objął mnie ramieniem,
a ja wtuliłam się w jego tors. Przez pewien czas głaskał mnie delikatnie po
plecach. Zamiast zasypiać, rozbudzałam się. Blondyn musiał odpłynąć, bo przestał.
Przytuliłam się do niego mocniej i również udałam się do krainy Morfeusza.____________________________
Dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Doceniam wszystkie uwagi i mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie tylko lepiej. ; )
Czytam= komentuję
Dziewiątka w środę ; )
O jeeeejuu.. jaka słodka końcówka! <3 Hmm.. zaniepokoił mnie fakt, że Morgi nie chciał jej opowiedzieć o sobie. Czyżby coś ukrywał? Czy to tylko moje nietrafne spostrzeżenie? Ehh, no i ta ich nieszczęsna droga powrotna oraz popsuty samochód.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexty! ^^
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/2014/02/drugi-rozdzia.html - zapraszam! ;-)
Nie, nie i jeszcze raz nie :D mówiłam, Morgi mi tu nie pasuje :D jest tak fałszywie miły, wręcz podejrzany ;D weź no daj tu tego Hildziaka nooo :D
OdpowiedzUsuńRozdział słodki, ale zaniepokoił mnie fakt, że Morgi nie chciał nic powiedzieć o sobie, a to się zemściło zepsutym samochodem. Nie wiem czego spodziewać się po tym rozdziale, bo mam kilka spekulacji, ale no zobaczymy. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Hahaha nie ma to jak awaria samochodu na jakimś zadupiu :D cudowny rozdzial :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, jak zawsze. ciekawe dlaczego Thomas nie chciał o sobie opowiedzieć, według mnie on coś ukrywa... popsuty samochód w średniowiecznej wiosce - to się nazywa mieć pecha XD czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Ale jakieś to za miłe i za słodkie. Wyczuwam problemy...
OdpowiedzUsuńMnie też zastanawia dlaczego nie chciał opowiedzieć o sobie i drążyć tematu Kristiny. Ja tam osobiście wierzę Hildę, ale pożyjemy zobaczymy. Czy tylko ja spodziewałam się innego finiszu akcji z kocami? Zła ja i kosmate me myśli!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
No, no.. niezła sytuacja :D Ale żeby nie mieć telefonu? I to jeszcze w Austrii?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
Rozdział super zarąbisty :D Tylko ciekawe dlaczego Thomas nie chciał nic o sobie opowiedzieć? Może on ją okłamuje i nadal kocha Kristinę? Ale pecha to rzeczywiście dużego mieli :D No i z Morgena niezły oszust, nie ładnie tak podglądać :)
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny rozdział, bo już się doczekać nie mogę co się będzie działo dalej :)
świetny :P już nie mogę się doczekać następnego xD
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział, bo zaciekawił mnie jego tytuł (ciekawe dlaczego? xd)
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze zrobiłam. Przytyk o blond włosach Thomasa powalił mnie na łopatki. :D Teraz tylko muszę przeczytać wszystkie rozdziały wstecz i czekam na rozwój wydarzeń. Pozdrawiam ;)
Niezły rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;p Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuń