sobota, 1 lutego 2014

8. "Morgenstern, chyba nie myślisz, że się przy tobie rozbiorę?"

"... przenieśli się poza przestrzeń i czas, gdzie nie istnieje ani przeszłość, ani przyszłość tylko obecna chwila, i gdzie cały świat zamyka się w uścisku dwojga ludzi."
Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się mały domek z czerwonej cegły . Morgi wpuścił mnie do środka. Wnętrze było bardzo przytulne. Weszliśmy do niewielkiego saloniku. Na środku pomieszczenia stała beżowa, skórzana sofa obok zaś dwa fotele. Pomiędzy nimi znajdował się szklany stolik, a za nim kominek. Thomas zabrał się za jego rozpalanie, a ja dokładniej rozejrzałam się po pokoju. Na ścianach wisiało kilka zdjęć, z których patrzył na mnie uśmiechnięty blondyn.
- Pięknie tu.- Powiedziałam i usadowiłam się na kanapie. Morgen uporał się z kominkiem i usiadł koło mnie.
- Przyjeżdżam tu zawsze, kiedy chcę odciąć się od świata. O tym miejscu wie tylko moja najbliższa rodzina. Jesteś pierwszą osobą, która nie nazywa się Morgenstern i się tutaj znalazła.- Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś?- Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Bo chcę... Ale to banalnie zabrzmi. Bo chcę ci udowodnić, że mi zależy.
- To miłe, ale...- Zawahałam się. Nie byłam pewna, czy chłopak chciał o tym rozmawiać. Posłał mi pytające spojrzenie, więc kontynuowałam.- Ale Kristie z tobą nie zerwała.- Chyba nie spodziewał się, że poruszę ten temat, ale nie miałam wyboru. Chciałam wiedzieć, na czym stoję.
- Wyprowadziła się, a dla mnie to oznacza koniec naszego związku. Rozdział Kristiny został zamknięty. Moglibyśmy o niej nie rozmawiać? Nie psujmy tej chwili.
- Jak chcesz.- Powiedziałam zrezygnowana.
- Dziękuję. - Przez moment panowała cisza i po raz kolejny dzisiaj pierwszy odezwał się Morgi.- Normalnie przyniósłbym teraz wino, ale przecież będziemy dzisiaj wracać.
- Z tobą mogę pić samą wodę.- Powiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi.
- Za to ja przy tobie mógłbym w ogóle przestać pić.
- A o jedzeniu też mógłbyś zapomnieć?- Po zadaniu tego pytania uświadomiłam sobie, że jestem strasznie głodna.
- Nad tym musiałbym się zastanowić. A swoją drogą nie uważasz, że przydałoby się coś zjeść?
- Czytasz mi w myślach.
- W takim razie, zapraszam do kuchni.- Wstał i pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Thom otworzył lodówkę i natychmiast ją zamknął. Spojrzał na mnie zakłopotany i tym razem skontrolował zamrażalnik. Wyciągnął z niego pizzę.
- Dawno mnie tu nie było, więc nie robiłem zapasów. Zdaje się, że musimy zadowolić się tym.- Podniósł pudełko. Odgrzaliśmy danie i już po chwili nie było po nim śladu.
Siedzieliśmy na kanapie siłując się na kciuki, kiedy Morgi wypalił:
- Opowiedz mi o sobie.- Przerwałam zabawę i wygodniej usadowiłam się na sofie.
- Jestem pół Latynoską i pół Polką. Moja mama poznała ojca w Argentynie, kiedy miała dziewiętnaście lat. Zakochała się, a wynikiem tej miłości jestem ja. Przez dziesięć lat tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę. Potem on kogoś poznał i nas zostawił. Mama zdecydowała, ze wracamy do Polski, jednak dla mnie to miała być pierwsza wizyta w kraju nad Wisłą. Pamiętam, że strasznie to przeżywałam.- Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W całej wypowiedzi ani razu nie użyłam słowa "tata". Nie potrafiłam. Thomas objął mnie ramieniem, a ja kontynuowałam.- Nowy kraj, nowe zwyczaje, tradycje, szkoła, przyjaciele. A co najgorsze, nowy dom... bez niego. Do dnia moich dwunastych urodzin nie potrafiłam w pełni normalnie funkcjonować. Wtedy dostałam od babci aparat. Fotografia stała się moją pasją. Przez zdjęcia wyrażałam siebie. Mama wysłała mnie do Towarzystwa Fotograficznego. Tam poznałam wspaniałych ludzi, którzy na nowo nauczyli mnie cieszyć się życiem. Było coraz lepiej. W szkole średniej znalazłam najlepszą przyjaciółkę, Megan. Po części to ona namówiła mnie na przyjazd tutaj. Swoją drogą, chyba muszę jej za to podziękować. Załapałam się na staż w studiu Annie Leibovitz, którą podziwiam odkąd pamiętam. Poznałam ciebie. Wszystko zaczyna się układać. To tyle jeśli o mnie chodzi, Twoja kolej.- Thomas spojrzał na zegarek i zamiast zacząć opowieść, zmienił temat.
- Powinniśmy już wracać. Rano mam trening, a potem kwalifikacje. Opowiem ci następnym razem. - Zgodziłam się i opuściliśmy budynek. Dotarliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu. Pojazd nie spisywał się tak jak powinien. Po około połowie drogi auto zbuntowało się na dobre. Zgasł silnik i stanęliśmy w miejscu na jakimś pustkowiu. Spojrzałam na przednią maskę i jęknęłam wystraszona.
- Thomas! Dymi Ci się z pod maski.- Oboje jak na komendę wyskoczyliśmy z samochodu. Nie minęła minuta, a rozpadał się deszcz. - Pięknie! I co teraz?- Spojrzałam wyczekująco na Morgiego.
- Mechanikiem nie jestem. Trzeba zadzwonić po pomoc.- Wyciągnął komórkę z kieszeni i cicho przeklął.- Bateria padła. Mogę skorzystać z twojego?
- Jasne, ale musimy zamienić się kartami, bo nie mam środków.- Ten manewr też się nie powiódł, ponieważ okazało się, że na tym pustkowiu nie ma zasięgu.
- Co dalej? Będziemy tu tak tkwić przez całą noc? Bo w dymiącym samochodzie nie mam zamiaru siedzieć. - Blondyn wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Musimy ściągnąć pomoc. Poszukamy jakiegoś domu i zapytamy, czy możemy skorzystać z telefonu.
- Myślisz, ze ktoś tu mieszka?- Zapytałam z niedowierzaniem.
- Oby.- Po tych słowach cali mokrzy ruszyliśmy na poszukiwania budynku mieszkalnego. Cel osiągnęliśmy około pół godziny później. W żadnym z okien nie paliło się światło. Podeszliśmy do drzwi i Thomas zapukał. Usłyszeliśmy rozlegające się w środku kroki. Po chwili wrota się otworzyły i teraz stała przed nami kobieta w średnim wieku. W dłoni trzymała zapaloną świeczkę, a drugą poprawiała szlafrok.
- Mogę w czymś pomóc?- Miała bardzo przyjazny ton głosu. Morgen przedstawił jej wydarzenia z ostatniej godziny, a potem zapytał o telefon. Kobieta spojrzała na nas ze współczuciem.
- Pomogłabym wam, ale nie mam telefonu.- Witamy w XXI wieku!- Jedyny telefon znajduje się u wójta, ale w taką pogodę i tak nikt nie przyjedzie wam pomóc. Przeczekajcie do jutra. Mogę was przenocować, a rano załatwicie sprawy.- Spojrzałam na skoczka. Wyglądał jakby co najmniej robił drzewko decyzyjne w głowie. Uporał się z tym zaskakująco szybko (jak na blondyna).
- Nie chcemy robić kłopotu.
- Ale to nie problem. Poza tym w domu niestety nie mam miejsca, ale przenocuję was w altanie za domem.- Widziałam, że Thomas ma wątpliwości, więc tym razem, to ja się odezwałam.
- Zgoda.- Morgi spiorunował mnie wzrokiem, ale również się zgodził. Kobieta pokazała nam miejsce noclegu i zniknęła we wnętrzu domu. Po chwili jednak wróciła, wręczyła nam koce i życzyła dobrej nocy. Poradziła też, że jeśli nie chcemy się przeziębić, to lepiej będzie, jeśli pozbędziemy się zbędnych ubrań. Zostawiła nas samych, a my staliśmy tak na środku niewielkiego domku i wpatrywaliśmy się w siebie tępo.  
- Słyszałaś, co mówiła. Wyskakuj z ciuszków.
- Morgenstern, chyba nie myślisz, że się przy tobie rozbiorę?
- Szczerze mówiąc, miałem taką nadzieję, ale skoro wolisz marznąć, to proszę bardzo.- Po tych słowach blondyn powoli zaczął zrzucać z siebie kolejne warstwy odzieży. Odwróciłam się do niego plecami. Niekoniecznie chciałam oglądać Thomasa w negliżu. Po kilku sekundach coś wylądowało mi pod nogami. Spojrzałam na ową rzecz i zobaczyłam koszulkę skoczka. Podniosłam ją i cisnęłam nią w jej właściciela.
Przede mną stał Thomas Morgenstern w samych bokserkach! Zmierzyłam go wzrokiem i moje oczy zatrzymały się na... brzuchu. Przyznam, że mnie zamurowało. Ja wiedziałam, że jako sportowiec ma mięśnie, ale żeby aż tak? Idealnie zarysowany sześciopak, które teraz miałam ochotę zbadać. Skarciłam się w duchu i wróciłam na ziemię. Rzuciłam chłopakowi koc.
- Zakryj się, bo nie ręczę za siebie.- Morgen spojrzał na mnie zaskoczony, ale posłusznie wykonał polecenie.
- Tego się po tobie nie spodziewałem.- Wytknęłam mu język. Podeszłam do okna i również narzuciłam na siebie koc. Było mi zimno, więc poszłam w ślady mojego towarzysza i zaczęłam pozbywać się ubrań. Z tym że ja robiłam to dyskretniej. Wręcz ostrożnie, żeby ani jeden fragment mojego ciała nie spotkał się ze wzrokiem skoczka. On widząc moje poczynania wybuchł śmiechem.
- Spokojnie, nie będę podglądał.- Odwrócił się i teraz mogłam się normalnie rozebrać. Widziałam, że jednak zerka ukradkiem przez ramię, ale to zignorowałam. Po chwili zostałam w samej bieliźnie i dzięki Bogu, koszulce na ramiączkach, która jakimś cudem okazała się sucha. Szczelnie okryłam się kocem.
- Już możesz się odwrócić, Oszuście.- Blondynowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Staliśmy na środku chatki wpatrując się sobie w oczy. Nic nie mogło zepsuć nam tej chwili. Zadrżałam z zimna, a Morgi rozłożył ręce, zachęcając mnie do przytulenia się do niego. Bez zastanowienia przyległam do jego idealnego ciała, a on zamknął mnie w uścisku, przy okazji okrywając mnie też swoim kocem. Momentalnie zrobiło mi sie cieplej. Trwaliśmy tak do momentu, w którym Morgen stwierdził, że trzeba iść spać. Przy jednej ze ścian stało niewielkie łóżko. Ułożyliśmy się na nim wygodnie. Thomas objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Przez pewien czas głaskał mnie delikatnie po plecach. Zamiast zasypiać, rozbudzałam się. Blondyn musiał odpłynąć, bo przestał. Przytuliłam się do niego mocniej i również udałam się do krainy Morfeusza.
____________________________

Dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Doceniam wszystkie uwagi i mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie tylko lepiej. ; )

Czytam= komentuję 

Dziewiątka w środę ; )

13 komentarzy:

  1. O jeeeejuu.. jaka słodka końcówka! <3 Hmm.. zaniepokoił mnie fakt, że Morgi nie chciał jej opowiedzieć o sobie. Czyżby coś ukrywał? Czy to tylko moje nietrafne spostrzeżenie? Ehh, no i ta ich nieszczęsna droga powrotna oraz popsuty samochód.
    Czekam na nexty! ^^

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/2014/02/drugi-rozdzia.html - zapraszam! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie i jeszcze raz nie :D mówiłam, Morgi mi tu nie pasuje :D jest tak fałszywie miły, wręcz podejrzany ;D weź no daj tu tego Hildziaka nooo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział słodki, ale zaniepokoił mnie fakt, że Morgi nie chciał nic powiedzieć o sobie, a to się zemściło zepsutym samochodem. Nie wiem czego spodziewać się po tym rozdziale, bo mam kilka spekulacji, ale no zobaczymy. Czekam na następny. :)
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha nie ma to jak awaria samochodu na jakimś zadupiu :D cudowny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział świetny, jak zawsze. ciekawe dlaczego Thomas nie chciał o sobie opowiedzieć, według mnie on coś ukrywa... popsuty samochód w średniowiecznej wiosce - to się nazywa mieć pecha XD czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) Ale jakieś to za miłe i za słodkie. Wyczuwam problemy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też zastanawia dlaczego nie chciał opowiedzieć o sobie i drążyć tematu Kristiny. Ja tam osobiście wierzę Hildę, ale pożyjemy zobaczymy. Czy tylko ja spodziewałam się innego finiszu akcji z kocami? Zła ja i kosmate me myśli!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no.. niezła sytuacja :D Ale żeby nie mieć telefonu? I to jeszcze w Austrii?
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super zarąbisty :D Tylko ciekawe dlaczego Thomas nie chciał nic o sobie opowiedzieć? Może on ją okłamuje i nadal kocha Kristinę? Ale pecha to rzeczywiście dużego mieli :D No i z Morgena niezły oszust, nie ładnie tak podglądać :)
    Pisz szybko następny rozdział, bo już się doczekać nie mogę co się będzie działo dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny :P już nie mogę się doczekać następnego xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam ten rozdział, bo zaciekawił mnie jego tytuł (ciekawe dlaczego? xd)
    i bardzo dobrze zrobiłam. Przytyk o blond włosach Thomasa powalił mnie na łopatki. :D Teraz tylko muszę przeczytać wszystkie rozdziały wstecz i czekam na rozwój wydarzeń. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezły rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny ;p Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń