środa, 29 stycznia 2014

7."...kolorowo nie było, ale mimo wszystko... kochałem ją."

"Bo dziś jest dzień, który coś zamykaz kimś trzeba się rozstać, coś opuścić trzeba. I choć serce krzyczeć każe, milczeć trzeba."

Obserwowałam całą tę sytuację i nie bardzo wiedziałam, co mam o tym myśleć. Thomas zachowywał się jak opętany. Zdenerwowało go to, co powiedział mi Tom. Może faktycznie blondyn miał coś na sumieniu? Morgenstern szedł w moją stronę. Ruszyłam mu na przeciw, ale zamiast się zatrzymać po prostu go minęłam. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i czekał na to, co zrobię. Parę metrów dalej z szeroko otwartymi oczyma stał Hilde. Podeszłam do niego, ulepiłam śnieżkę i bez zastanowienia przyłożyłam do jego czerwonego od ciosu policzka. Ku mojemu zaskoczeniu skoczek mi na to pozwolił.
- Tom, ja...- Zaczęłam, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia co mogłabym mu powiedzieć.- Przepraszam.- Wykrztusiłam w końcu. Chłopak prychnął i odsunął się ode mnie.
- Nie Mili, nie masz mnie za co przepraszać. Morgenstern ma rację, lepiej jeśli będę trzymał się od ciebie z daleka.
- O czym ty mówisz?
- To jest nieważne. Biegnij do niego, ja sobie poradzę.- Powiedział zrezygnowanym głosem i odszedł. Na policzkach poczułam kolejne dzisiaj łzy. Pomyślałam, że Norweg potrzebuje czasu, żeby to wszystko przemyśleć. Podczas gdy ja biłam się z myślami, podszedł do mnie Thomas.
- Wierzysz mu?
- Nie wiem. Po twoim zachowaniu myślę, że powinnam, ale nie chcę! Chcę wierzyć, że on nie ma racji, że ty jesteś inny.- Blondyna wyraźnie to uspokoiło. Odetchnął z ulgą i mocno mnie przytulił.
- Jestem inny.- Wypuścił mnie z objęć i starł resztę łez z moich policzków. Złapał za rękę i pociągnął w stronę bramy.
- Co ty robisz?
- Odpuszczam trening i poświęcam ci resztę dnia.
- Nie możesz!- Zaprotestowałam.
- Ja mogę wszystko.- Usłyszałam w odpowiedzi. Strzał w dziesiątkę! A przynajmniej mógł wszystko w stosunku do mnie. Każda inna pewnie posłałaby go do diabła po tym, co zrobił Tomowi, ale nie ja. Nie potrafiłam być na niego zła dłużej niż pięć minut. Teraz z kolei byłam zła na siebie, że tak mu ulegam. Ta przeklęta ciekawość...
- Zgoda. Jakie plany?
- Zobaczysz.
- Morgi, co kombinujesz?
- Zaufaj mi.
- Zaczynam się bać.- Thomas już nic nie odpowiedział, tylko poprowadził mnie w stronę swojego samochodu.
Droga minęła szybko. Zatrzymał pojazd pod jedną z kamienic w centrum Innsbrucka i wysiadł, żeby otworzyć mi drzwi. Wyszłam z auta i razem ruszyliśmy w kierunku wejścia do budynku. Szłam za nim po schodach. Zatrzymał się przed jednym z mieszkań i wyciągnął z kieszeni klucze. Kiedy chciał otworzyć drzwi, okazało się, że są otwarte. Zaskoczony złapał mocniej moją rękę i weszliśmy do wnętrza mieszkania. Doszły nas dźwięki świadczące o tym, że ktoś jest w domu i zdecydowanie stara się coś szybko zrobić. Odgłosy bez wątpienia dochodziły z sypialni. Thomas zawahał się przez chwilę, ale potem ruszył w kierunku zamieszania. Zatrzymałam się puszczając go samego. Blondyn odwrócił się i przywołał mnie ruchem ręki. Podeszłam ostrożnie, a on zdecydowanym ruchem otworzył drzwi do pomieszczenia. Dźwięki ucichły i teraz staliśmy na przeciwko Kristiny, która najwidoczniej się pakowała. Morgi objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i dopiero wtedy zwrócił się do swojej dziewczyny. (Jakby nie patrzeć jeszcze nią była.)
- Co ty robisz?
- Proszę cię! Pytasz, jakby cię to obchodziło. Zajmij się lepiej tą małą. - Tu spojrzała na mnie z pogardą, a Thomas widząc to, mocniej przyciągnął mnie do siebie. Czułam się głupio słuchając tego wszystkiego.
- Kristie, nie rób scen.
- Ja?! To raczej tobie powinnam to powiedzieć, ale ty zrobiłeś scenę wczoraj!
- Skończyłaś? Jak tak, to możesz iść.
- Z przyjemnością! Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej.- Powiedziała, ba wykrzyczała. Zamknęła walizkę i wychodząc szepnęła do mnie:
- Gratulacje. Wygrałaś bitwę, ale nie wojnę.- Po tych słowach wyszła i tyle ją widzieliśmy. Thomas wszedł w głąb pokoju i się rozejrzał. Otwarte szafy, opróżnione półki Kristiny. Chłopak usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Podeszłam i w geście pocieszenia położyłam mu rękę na ramieniu. Chwycił ją i pociągnął, żebym usiadła obok.
- Nie chciałem tek tego zakończyć. Chciałem z nią normalnie porozmawiać. Nie chcę mieć w niej wroga.
- Ona na pewno potrzebuje czasu. To nie jest dla niej łatwe, zresztą widzę, że dla ciebie też nie.
- Właśnie umarło coś, co budowaliśmy kilka lat. Ostatnio kolorowo nie było, ale mimo wszystko... kochałem ją.- Ciężko było mi tego słuchać. Zwłaszcza, że przyczyniłam się do tego wszystkiego. Wstałam z łóżka.
- Thomas, ja chyba powinnam już iść.
- Nie, proszę.- Usiadłam z powrotem. Wystarczyło jedno słowo. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Pierwszy odezwał się Morgi.
- Przepraszam, nie powinienem o niej mówić.
- W porządku, naprawdę.
- Jesteś aniołem!- Posłałam mu pytające spojrzenie.- Bo mnie rozumiesz i wiesz jak ze mną rozmawiać. A w dodatku jesteś tak śliczna, że śmiem twierdzić, iż spadłaś z nieba.
- Ja nie wiedziałam, że z ciebie taki romantyk.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.
- Właśnie, nie wiem, a chciałabym.
- Mógłbym ci coś pokazać.
- Co takiego?- Zapytałam zaciekawiona.
- Moje sanktuarium. Parę kilometrów za miastem. Możemy tam jechać nawet zaraz.
- Mówisz poważnie?
- A czy w tym momencie wyglądam jakbym żartował?- Zmierzyłam go wzrokiem.
- No nie.
- Więc masz odpowiedź.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- To podnoś swój szanowny tyłeczek i wychodzimy.- Powiedziałam wstając i ruszyłam w stronę drzwi, ale blondyn złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie, usadowił na swoich kolanach i objął.
- Thomasie Morgensternie, zdaje się, że mieliśmy wychodzić.
- Mamy cały dzień. - Nasze twarze dzieliły centymetry. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i całkowicie poddałam się chwili. Objęłam go za szyję, a on pocałował mnie w sposób, którego powinni zabronić- tak sugestywny, że nie pozostawiał mi wyboru. Usiłowałam nie zatracać się w tych pieszczotach... ale bardzo szybko musiałam dać za wygraną. Serce zaczęło mi bić szybciej. Zrobiło mi się gorąco, a jego ciało wydało mi się zimne jak lód. Moje dłonie błądziły po jego plecach, a i on nie szczędził mi czułości. Zadrżałam, bynajmniej nie z zimna.
- Chodźmy już.- Powiedziałam odrywając się od niego. Wstałam pociągając go za sobą. Mruknął niezadowolony, ale dał poprowadzić się do wyjścia. Zamknął drzwi i ruszyliśmy do samochodu.
Morgi mówił, że to parę kilometrów za miastem, a tymczasem jechaliśmy już prawie godzinę.
- Daleko jeszcze?
- Jeszcze chwilę. - Uspokoił mnie. Pięć minut później zatrzymał samochód na leśnej drodze.- Dalej musimy iść pieszo.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- To tylko piętnaście minut. Chodź.- Wyciągnął do mnie rękę i kiwnął zachęcająco głową. Chwyciłam jego dłoń i poszliśmy przed siebie. Z minuty na minutę coraz bardziej zagłębialiśmy się w las. Teraz szliśmy pod górę. Po mniej więcej kwadransie Thomas oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się...
_________________________
Kolejny tradycyjnie w sobotę ; )
Przypominam o zakładce "Informowani" ; )
Czytam= Komentuję 

Ps. Miałam parę pytań dotyczących Gregora. Cierpliwości dziewczęta, Schlierenzauer pojawi się dokładnie w 21 rozdziale ; )

12 komentarzy:

  1. I co ja mam tutaj napisać? Rozdział świetny, wszystko świetne, ale jestem w stu procentach pewna, że nie będzie kolorowo. Tu jest tyle rzeczy niewyjaśnionych, że czekam z niecierpliwością na następne! I ciekawe co to za miejsce.. Dobra, nie wypowiadam się już, zostawiłaś mnie tylko z kolejnym mętlikiem w głowie! :)
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się wydaje, że Thomas nie pokazuje teraz prawdziwego siebie, a Tom miał rację. I ciekawe gdzie on ją zabrał. Rozdział jak zwykle świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :D czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak zawsze świetnie. ^^ Ciekawi mnie również miejsce, gdzie Morgi miał zamiar zabrać Mili. :D
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero kilka dni temu zaczęłam czytać twoje opowiadanie i jest genialne! :D Jedno z moich ulubionych. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego. :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. czy już mówiłam,że nie podoba mi się tutaj Thomas? pewnie tak :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę więcej Hildziaka! więcej FAJNEGO Hildziaka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawi mnie i to bardzo, gdzie Thomas zabrał Mili. Oj, coś nie jestem w stu procentach pewna co do uczciwości naszego Morgiego, nie wiem dlaczego, jakoś tak mi się ubzdurało i już.
    Gregor dopiero w 21 rozdziale?! ;o A mamy dopiero 7.. No nic, czekam!
    PS. A, i nie musisz mnie informować o nowościach. Mam Twój blog w czytanych i automatycznie mi wyświetla nowe rozdziały tutaj :-)

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No no.. ciekawie się robi :)
    Tylko dlaczego musimy czekać na Gregora tak długo? o.O
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, co ten Morgi kombinuje ? Oh, trzeba czekać.
    Gregor dopiero w 21 rozdziale? O nie, dlaczego tak późno?
    Zapraszam do mnie , w piątek kolejny rozdział :amorprohibit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. hej :D
    Skoro oczekujesz opinii w komentarzu , co uważam za jak najbardziej zasłużone , domyślam się , że chciałabyś usłyszeć w Nim zawartą prawdę , a nie tylko ' ślicznie, cudownie,czekam na następny '.
    Rozdział uważam za jak najbardziej udany , ciekawy , budujący atmosferę .
    Mam tylko jedną uwagę , dla mnie dość istotną , gdyż zważając na Twój wiek , który usilnie jest podobny do mojego sądzę , że kwestię typu ' podnoś swój szanowny tyłeczek' są na poziomie 12-sto latek , nie obrażając oczywiście takowych osób .
    Czytając , da się odczuć , że piszesz składniowo , przejrzyście z harmonią , a takie wyrażenia ujmują dużo temu opowiadaniu .
    Wybacz jeżeli uznasz to co napisałam jako komentarz niestosowny , ale mam na celu jedynie pomoc .
    Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji .

    OdpowiedzUsuń