"Bo dziś jest dzień, który coś zamyka, z kimś trzeba się rozstać, coś opuścić trzeba. I choć serce krzyczeć każe, milczeć trzeba."
Obserwowałam całą tę sytuację i nie bardzo wiedziałam, co mam o tym
myśleć. Thomas zachowywał się jak opętany. Zdenerwowało go to, co powiedział mi
Tom. Może faktycznie blondyn miał coś na sumieniu? Morgenstern szedł w moją
stronę. Ruszyłam mu na przeciw, ale zamiast się zatrzymać po prostu go minęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i czekał na to, co zrobię. Parę metrów
dalej z szeroko otwartymi oczyma stał Hilde. Podeszłam do niego, ulepiłam
śnieżkę i bez zastanowienia przyłożyłam do jego czerwonego od ciosu policzka.
Ku mojemu zaskoczeniu skoczek mi na to pozwolił.
- Tom, ja...- Zaczęłam, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia co
mogłabym mu powiedzieć.- Przepraszam.- Wykrztusiłam w końcu. Chłopak prychnął i
odsunął się ode mnie.
- Nie Mili, nie masz mnie za co przepraszać. Morgenstern ma rację, lepiej
jeśli będę trzymał się od ciebie z daleka.
- O czym ty mówisz?
- To jest nieważne. Biegnij do niego, ja sobie poradzę.- Powiedział
zrezygnowanym głosem i odszedł. Na policzkach poczułam kolejne dzisiaj łzy.
Pomyślałam, że Norweg potrzebuje czasu, żeby to wszystko przemyśleć. Podczas
gdy ja biłam się z myślami, podszedł do mnie Thomas.
- Wierzysz mu?
- Nie wiem. Po twoim zachowaniu myślę, że powinnam, ale nie chcę! Chcę
wierzyć, że on nie ma racji, że ty jesteś inny.- Blondyna wyraźnie to
uspokoiło. Odetchnął z ulgą i mocno mnie przytulił.
- Jestem inny.- Wypuścił mnie z objęć i starł resztę łez z moich
policzków. Złapał za rękę i pociągnął w stronę bramy.
- Co ty robisz?
- Odpuszczam trening i poświęcam ci resztę dnia.
- Nie możesz!- Zaprotestowałam.
- Ja mogę wszystko.- Usłyszałam w odpowiedzi. Strzał w dziesiątkę! A
przynajmniej mógł wszystko w stosunku do mnie. Każda inna pewnie posłałaby go
do diabła po tym, co zrobił Tomowi, ale nie ja. Nie potrafiłam być na niego zła
dłużej niż pięć minut. Teraz z kolei byłam zła na siebie, że tak mu ulegam. Ta
przeklęta ciekawość...
- Zgoda. Jakie plany?
- Zobaczysz.
- Morgi, co kombinujesz?
- Zaufaj mi.
- Zaczynam się bać.- Thomas już nic nie odpowiedział, tylko poprowadził
mnie w stronę swojego samochodu.
Droga minęła
szybko. Zatrzymał pojazd pod jedną z kamienic w centrum Innsbrucka i wysiadł,
żeby otworzyć mi drzwi. Wyszłam z auta i razem ruszyliśmy w kierunku wejścia do
budynku. Szłam za nim po schodach. Zatrzymał się przed jednym z mieszkań i
wyciągnął z kieszeni klucze. Kiedy chciał otworzyć drzwi, okazało się, że są
otwarte. Zaskoczony złapał mocniej moją rękę i weszliśmy do wnętrza mieszkania.
Doszły nas dźwięki świadczące o tym, że ktoś jest w domu i zdecydowanie stara
się coś szybko zrobić. Odgłosy bez wątpienia dochodziły z sypialni. Thomas
zawahał się przez chwilę, ale potem ruszył w kierunku zamieszania. Zatrzymałam
się puszczając go samego. Blondyn odwrócił się i przywołał mnie ruchem ręki.
Podeszłam ostrożnie, a on zdecydowanym ruchem otworzył drzwi do pomieszczenia.
Dźwięki ucichły i teraz staliśmy na przeciwko Kristiny, która najwidoczniej się
pakowała. Morgi objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i dopiero wtedy
zwrócił się do swojej dziewczyny. (Jakby nie patrzeć jeszcze nią była.)
- Co ty robisz?
- Proszę cię! Pytasz, jakby cię to obchodziło. Zajmij się lepiej tą
małą. - Tu spojrzała na mnie z pogardą, a Thomas widząc to, mocniej przyciągnął
mnie do siebie. Czułam się głupio słuchając tego wszystkiego.
- Kristie, nie rób scen.
- Ja?! To raczej tobie powinnam to powiedzieć, ale ty zrobiłeś scenę
wczoraj!
- Skończyłaś? Jak tak, to możesz iść.
- Z przyjemnością! Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej.-
Powiedziała, ba wykrzyczała. Zamknęła walizkę i wychodząc szepnęła do mnie:
- Gratulacje. Wygrałaś bitwę, ale nie wojnę.- Po tych słowach wyszła i tyle ją widzieliśmy. Thomas wszedł w głąb pokoju i się rozejrzał. Otwarte szafy, opróżnione półki Kristiny. Chłopak usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Podeszłam i w geście pocieszenia położyłam mu rękę na ramieniu. Chwycił ją i pociągnął, żebym usiadła obok.
- Gratulacje. Wygrałaś bitwę, ale nie wojnę.- Po tych słowach wyszła i tyle ją widzieliśmy. Thomas wszedł w głąb pokoju i się rozejrzał. Otwarte szafy, opróżnione półki Kristiny. Chłopak usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Podeszłam i w geście pocieszenia położyłam mu rękę na ramieniu. Chwycił ją i pociągnął, żebym usiadła obok.
- Nie chciałem tek tego zakończyć. Chciałem z nią normalnie
porozmawiać. Nie chcę mieć w niej wroga.
- Ona na pewno potrzebuje czasu. To nie jest dla niej łatwe, zresztą
widzę, że dla ciebie też nie.
- Właśnie umarło coś, co budowaliśmy kilka lat. Ostatnio kolorowo nie
było, ale mimo wszystko... kochałem ją.- Ciężko było mi tego słuchać.
Zwłaszcza, że przyczyniłam się do tego wszystkiego. Wstałam z łóżka.
- Thomas, ja chyba powinnam już iść.
- Thomas, ja chyba powinnam już iść.
- Nie, proszę.- Usiadłam z powrotem. Wystarczyło jedno słowo.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Pierwszy odezwał się Morgi.
- Przepraszam, nie powinienem o niej mówić.
- W porządku, naprawdę.
- Jesteś aniołem!- Posłałam mu pytające spojrzenie.- Bo mnie rozumiesz
i wiesz jak ze mną rozmawiać. A w dodatku jesteś tak śliczna, że śmiem
twierdzić, iż spadłaś z nieba.
- Ja nie wiedziałam, że z ciebie taki romantyk.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.
- Właśnie, nie wiem, a chciałabym.
- Mógłbym ci coś pokazać.
- Co takiego?- Zapytałam zaciekawiona.
- Moje sanktuarium. Parę kilometrów za miastem. Możemy tam jechać
nawet zaraz.
- Mówisz poważnie?
- A czy w tym momencie wyglądam jakbym żartował?- Zmierzyłam go
wzrokiem.
- No nie.
- Więc masz odpowiedź.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- To podnoś swój szanowny tyłeczek i wychodzimy.- Powiedziałam wstając
i ruszyłam w stronę drzwi, ale blondyn złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie,
usadowił na swoich kolanach i objął.
- Thomasie Morgensternie, zdaje się, że mieliśmy wychodzić.
- Mamy cały dzień. - Nasze twarze dzieliły centymetry. Spojrzałam w
jego niebieskie oczy i całkowicie poddałam się chwili. Objęłam go za szyję, a
on pocałował mnie w sposób, którego powinni zabronić- tak sugestywny, że nie
pozostawiał mi wyboru. Usiłowałam nie zatracać się w tych pieszczotach... ale
bardzo szybko musiałam dać za wygraną. Serce zaczęło mi bić szybciej. Zrobiło
mi się gorąco, a jego ciało wydało mi się zimne jak lód. Moje dłonie błądziły
po jego plecach, a i on nie szczędził mi czułości. Zadrżałam, bynajmniej nie z
zimna.
- Chodźmy już.- Powiedziałam odrywając się od niego. Wstałam
pociągając go za sobą. Mruknął niezadowolony, ale dał poprowadzić się do
wyjścia. Zamknął drzwi i ruszyliśmy do samochodu.
Morgi mówił, że to parę kilometrów za miastem, a tymczasem jechaliśmy
już prawie godzinę.
- Daleko jeszcze?
- Jeszcze chwilę. - Uspokoił mnie. Pięć minut później zatrzymał
samochód na leśnej drodze.- Dalej musimy iść pieszo.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- To tylko piętnaście minut. Chodź.- Wyciągnął do mnie
rękę i kiwnął zachęcająco głową. Chwyciłam jego dłoń i poszliśmy przed siebie.
Z minuty na minutę coraz bardziej zagłębialiśmy się w las. Teraz szliśmy pod
górę. Po mniej więcej kwadransie Thomas oznajmił, że jesteśmy na miejscu.
Podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się..._________________________
Kolejny tradycyjnie w sobotę ; )
Przypominam o zakładce "Informowani" ; )
Czytam= Komentuję
Ps. Miałam parę pytań dotyczących Gregora. Cierpliwości dziewczęta, Schlierenzauer pojawi się dokładnie w 21 rozdziale ; )
I co ja mam tutaj napisać? Rozdział świetny, wszystko świetne, ale jestem w stu procentach pewna, że nie będzie kolorowo. Tu jest tyle rzeczy niewyjaśnionych, że czekam z niecierpliwością na następne! I ciekawe co to za miejsce.. Dobra, nie wypowiadam się już, zostawiłaś mnie tylko z kolejnym mętlikiem w głowie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Coś mi się wydaje, że Thomas nie pokazuje teraz prawdziwego siebie, a Tom miał rację. I ciekawe gdzie on ją zabrał. Rozdział jak zwykle świetny <3
OdpowiedzUsuńświetny :D czekam na next xx
OdpowiedzUsuńNo jak zawsze świetnie. ^^ Ciekawi mnie również miejsce, gdzie Morgi miał zamiar zabrać Mili. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
Dopiero kilka dni temu zaczęłam czytać twoje opowiadanie i jest genialne! :D Jedno z moich ulubionych. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
czy już mówiłam,że nie podoba mi się tutaj Thomas? pewnie tak :D
OdpowiedzUsuńChcę więcej Hildziaka! więcej FAJNEGO Hildziaka :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie i to bardzo, gdzie Thomas zabrał Mili. Oj, coś nie jestem w stu procentach pewna co do uczciwości naszego Morgiego, nie wiem dlaczego, jakoś tak mi się ubzdurało i już.
OdpowiedzUsuńGregor dopiero w 21 rozdziale?! ;o A mamy dopiero 7.. No nic, czekam!
PS. A, i nie musisz mnie informować o nowościach. Mam Twój blog w czytanych i automatycznie mi wyświetla nowe rozdziały tutaj :-)
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
No no.. ciekawie się robi :)
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego musimy czekać na Gregora tak długo? o.O
Życzę dużo weny i pozdrawiam :*
Świetny rozdział, co ten Morgi kombinuje ? Oh, trzeba czekać.
OdpowiedzUsuńGregor dopiero w 21 rozdziale? O nie, dlaczego tak późno?
Zapraszam do mnie , w piątek kolejny rozdział :amorprohibit.blogspot.com
hej :D
OdpowiedzUsuńSkoro oczekujesz opinii w komentarzu , co uważam za jak najbardziej zasłużone , domyślam się , że chciałabyś usłyszeć w Nim zawartą prawdę , a nie tylko ' ślicznie, cudownie,czekam na następny '.
Rozdział uważam za jak najbardziej udany , ciekawy , budujący atmosferę .
Mam tylko jedną uwagę , dla mnie dość istotną , gdyż zważając na Twój wiek , który usilnie jest podobny do mojego sądzę , że kwestię typu ' podnoś swój szanowny tyłeczek' są na poziomie 12-sto latek , nie obrażając oczywiście takowych osób .
Czytając , da się odczuć , że piszesz składniowo , przejrzyście z harmonią , a takie wyrażenia ujmują dużo temu opowiadaniu .
Wybacz jeżeli uznasz to co napisałam jako komentarz niestosowny , ale mam na celu jedynie pomoc .
Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji .
świetny rozdział :P
OdpowiedzUsuń