"Żadna przyjemność nie zastąpi bliskości i wsparcia osoby, która przenika do Twojego wnętrza, a nie pod ubranie..."
- Milka, jesteś genialna!- Chwaliła mnie przyjaciółka, kiedy po
zakończonej sesji opuszczałyśmy studio.
- Przestań mnie tak komplementować, bo popadnę w samozachwyt.-
Zażartowałam.
- Już przestaję, ale tylko, dlatego że cię zostawiam.- Spojrzałam na
blondynkę zaskoczona. Do tej pory myślałam, że wracamy razem do domu.
- Co? Czemu?
- Muszę coś załatwić.- Odpowiedziała wymijająco.- Widzimy się w domu.-
Po tych słowach Meg cmoknęła mnie w policzek i odeszła, zostawiając mnie samą w
centrum Innsbrucka. Co takiego musiała załatwić, że nie mogła mi o tym
powiedzieć? Zapytam jej w domu- pomyślałam i poczłapałam na przystanek. Samotny
spacer spowodował, że w mojej głowie pojawiły się nieprzyjemne myśli związane z
Morgensternem. Mój dobry humor prysł niczym bańka mydlana. Zaczęłam się
zastanawiać, co teraz z nami będzie. Czy powinnam jednak do niego zadzwonić i
spróbować wszystko wyjaśnić? A może poczekać, aż on się odezwie? Dobrze, że w
tym momencie zadzwonił mi telefon, bo głowa mogłaby mi pęknąć od natłoku myśli.
- Tak?- Powiedziałam zaskoczona do słuchawki. Dzwoniła Megan, a
przecież jeszcze kilka minut temu się widziałyśmy.
- Mili, zrobisz coś dla mnie?- Zapytała błagalnym tonem.
- Zależy co.
- Wujek prosił mnie rano, żebym odebrała rzeczy z pralni. Mogłabyś to
za mnie zrobić?
- Jasne.- Na tyle mogłam się zdobyć. Myślałam, że poprosi o coś
bardziej czasochłonnego.
- Dzięki. Kochana jesteś.- Powiedziała i rozłączyła się nim zdążyłam
jej odpowiedzieć. Cała Meg, jak zawsze zakręcona. Zadowolona z faktu, że mam
zajęcie zmieniłam kierunek i ruszyłam do pralni.
Kiedy wróciłam do domu, zostawiłam torby z ubraniami w przedsionku i
od razu rzuciłam się na kanapę w salonie, włączając telewizor. Znudzona
zmieniałam kanały w poszukiwaniu czegoś, co da się oglądać. W końcu
zrezygnowana zatrzymałam się na jakimś filmie. Tak mnie wciągnął, że aż
zasnęłam. Obudziłam się, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim policzku.
Wystraszona otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się pan Roger. Widząc, że na
niego patrzę, podskoczył zmieszany.
- Przepraszam, sprawdzałem czy śpisz.
- Już nie.- Powiedziałam rozdrażniona i podniosłam się do siadu. Moja
monosylabiczna odpowiedź miała dać mężczyźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty
na rozmowę i chcę zostać sama. Widać miałam do czynienia z JCK (Jednostka
Ciężko Kapująca), bo nawet się nie ruszył. Wręcz starał się podtrzymać
konwersację.
- Sesja się udała?- Jego ciekawość powoli zaczynała mnie irytować.
- Myślę, że to Megan powinien pan o to zapytać.
- Nie wierzę, że nie masz żadnych spostrzeżeń.- Widziałam, że on nie
musiał zmuszać się do rozmowy tak, jak ja.
- Mam, ale wątpię, że to pana zainteresuje.
- Jak chcesz.- Poddał się i na chwilę zapadła cisza.- Słyszałem, ze
masz mi się odwdzięczyć za podrzucenie Meg do studia.- Zaczął podejrzliwie,
uświadamiając mi, że zapomniałam o obiedzie.
- Zaraz coś ugotuję.- Zapewniłam i zerwałam się na równe nogi.
Chciałam pójść do kuchni, ale mężczyzna zagrodził mi drogę.
- A może załatwimy to w inny sposób?- Zapytał zbliżając się do mnie.
- Nie rozumiem.- Udałam głupią.
- Zaraz zrozumiesz.- Powiedział i w tym momencie zrobił kolejny krok w
moim kierunku. Cofnęłam się spanikowana i potknęłam o kanapę, upadając na nią.
Rossi pochylił się nade mną. Prawą rękę oparł nad moją głową, a lewą przesuwał
to w górę to w dół po mojej nodze. Wystraszyłam się nie na żarty. Serce waliło
mi jak oszalałe, oddech przyspieszył. Ręka mężczyzny zawędrowała pod moją
bluzkę, a on zaczął napierać na mnie całym ciałem. Próbowałam trzeźwo myśleć,
ale umysł miałam sparaliżowany strachem. Popchnęłam faceta najmocniej, jak
potrafiłam. Lekko go to zaskoczyło. Przestał się do mnie dobierać, więc skorzystałam
z okazji i wygramoliłam się spod jego
ciężaru. Nie myśląc co robię, pobiegłam do kuchni i natychmiast tego
pożałowałam. Stąd nie będzie już tak łatwo uciec. Rossi podążał za mną
spokojnym krokiem. Oparłam się o jedną z szafek, czekając na dalszy rozwój
wydarzeń. W głębi ducha pogodziłam się już ze swoim losem.
- Spodziewałem się, że będziesz się opierać. Nie ty jedna.- Powiedział
i puścił m oko.- Mili, kochanie. Przecież to nic takiego.- Wzdrygnęłam się na
dźwięk słowa "kochanie". Wypływające z jego ust brzmiało jak obelga.
- Nie zbliżaj się do mnie.- Syknęłam, ale zignorował moją prośbę i
zrobił krok w przód.
- Waleczna. Podoba mi się.- Mówił bardziej do siebie, niż do mnie.
Stał już zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Jednym zwinnym ruchem rozerwał
moją bluzkę. Cholera, teraz już na pewno nie mam szans uciec- pomyślałam i
chwyciłam się szafki rękami. Skaleczyłam się czymś w palec. Wzięłam narzędzie
do ręki i skierowałam w stronę mężczyzny.
- Zostaw mnie!- Zagroziłam pewnie. Na widok noża z jego twarzy znikł
ironiczny uśmiech i ustąpił miejsca panice. Chciałam go tylko nastraszyć. Nie
jestem na tyle głupia, żeby go dźgnąć. Teraz myślałam tylko o jednym- wyjść z
tego domu jak najszybciej. Zrobiłam kilka kroków w przód, a Rossi zaczął się
cofać. W taki sposób udało mi się dotrzeć do przedpokoju i ubrać. Potem
porwałam torebkę i torbę z moimi rzeczami z pralni (teraz dziękowałam
przyjaciółce, że prosiła mnie o ich odebranie). Rzuciwszy nóż na podłogę,
wybiegłam z domu. Kiedy byłam już pewna, że ten... że on za mną nie biegnie,
zatrzymałam się. Dopiero teraz po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Nie wiem,
jak mogłam tak długo je powstrzymywać. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w parku
niedaleko centrum. Zdziwiłam się, że aż tyle przebiegłam. Ale nie to było teraz
ważne. Musiałam się zastanowić co zrobić. Do "domu" nie wrócę.
Polska? Odpada. Pomimo krótkiego pobytu tutaj sporo już zyskałam. Wymarzoną
pracę. Thom... Thomas! Nagle nad moją głową pojawiła się żarówka. Pomyślałam,
że może mogłabym zatrzymać się u niego. Zapaliłam się do tego pomysłu i już
miałam zrobić pierwszy krok w stronę domu blondyna, kiedy coś sobie
uświadomiłam. Jeszcze kilka dni temu mogłabym pojawić się w jego domu zapłakana,
w podartej bluzce i z torbą ubrań, a on na pewno przyjąłby mnie z otwartymi
ramionami. Teraz jednak nasze relacje są ochłodzone przez mój pocałunek z Hilde
i jego upojne chwile z panną K. Zaraz, chwila- kolejne olśnienie! Skoro oboje
święci nie jesteśmy i zapomnieliśmy się z kimś innym, to może uda nam się dojść
do porozumienia. Stwierdziłam, że nie mogę być na niego zła, skoro postąpiłam
tak samo. Z pokojowym nastawieniem ruszyłam do mieszkania Morgensterna.
Długo zastanawiałam się, czy zapukać. A co jeśli nie był tam sam?
Jeśli Kristie przekonała go, żeby do niej wrócił? Oparłam się o ścianę na
przeciw drzwi i toczyłam wewnętrzną walkę. Przestałam już płakać, ale oczy
miałam zapuchnięte od hektolitrów wylanych dzisiaj łez.
Thomas
Nikt nie wiedział, jak się teraz czuję. Nawet ja sam nie umiałem tego określić.
Nie potrafiłem nazwać targających mną emocji. Kilku rzeczy byłem w stu
procentach pewien:
1. Mam kaca, ale nie alkoholowego (chociaż to też). Moralniak mnie
dopadł. Czuję się okropnie przez swój wczorajszy wybryk.
2. Zraniłem brunetkę. Jej pocałunek z Hilde był niczym w porównaniu do
tego co ja zrobiłem. Muszę ją przeprosić.
3. Potrzebuję wody.
4. Jestem totalnym idiotą! No kretynem skończonym!
5. Nigdy więcej nie będę pił w samotności.
Plułem sobie w brodę za miniony wieczór. Postanowiłem, że zadzwonię do
brunetki i wszystko jej wytłumaczę, ale przerwało mi rozlegające się w
mieszkaniu pukanie. Wolnym krokiem poczłapałem do drzwi i otworzyłem je przed
gościem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że to Mili. Najpierw się
ucieszyłem, ale potem zauważyłem, że coś jest nie tak. Dziewczyna była
zapłakana a w dłoni trzymała torbę z ubraniami. Musiało stać się coś złego.
- Mili, czy ktoś ci coś zrobił?- Zapytałem troskliwie. Moje bystre oko
dostrzegło kawałki materiału wystające spod jej płaszcza. Podarta bluzka? W
odpowiedzi na zadane jej pytanie usłyszałem cichy szloch. Otworzyłem szerzej
drzwi, wpuszczając brunetkę do środka. Przestąpiła prób i rozpłakała się na
dobre. Nie mogłem patrzeć na jej nieszczęście. Przyciągnąłem ją do siebie.
Myślałem, że mnie odepchnie, ale ona tylko mocniej się we mnie wtuliła i dalej
wypłakiwała oczy. Nie wiem, ile czasu tak staliśmy. Wypuściłem dziewczynę z
objęć dopiero wtedy, kiedy się uspokoiła. Zaprowadziłem ją do pokoju i
delikatnie ułożyłem na łóżku. Nie minęło pięć minut, a zasnęła. Byłem ciekaw,
co mogło się stać. Jeśli ktoś ją skrzywdził. Dorwę gn... go! Usiadłem na łóżku
obok śpiącej Mili. Wyglądała tak niewinnie. Była taka bezbronna. Tylko człowiek
bez serca mógłby jej coś zrobić. Chciałem chwycić ją za rękę, pokazać, że może
na mnie liczyć. Wiedziałem jednak, że po ostatnich wydarzeniach nie mogę sobie
pozwolić na takie gesty.
Mili
Nie spałam. Zamknęłam oczy, żeby uniknąć wyjaśnień. Miałam świadomość,
że mnie to nie ominie, ale myślałam, że później to nie będzie już tak bolało.
Czułam, że Thomas siada obok mnie. Tak bardzo chciałam go dotknąć. Powiedzieć,
żeby się o mnie nie martwił, ale nie byłam pewna, czy mogę. Blondyn wstał i
sądząc po odgłosach kroków, opuścił pokój. Po chwili moich uszu doszły strzępki
rozmowy:
- Przepraszam, ale nie dam rady dzisiaj przyjść... Sprawy osobiste...
Tak, przełóżmy to na inny dzień... Trudno powiedzieć... Dam znać, do usłyszenia.-
Skoro Morgenstern miał zamiar zostać w domu, nie było sensu w dalszym udawaniu
śpiącej. Usiadłam, a kolana podciągnęłam pod brodę i oplotłam rękami.
Postanowiłam, że opowiem Morgiemu wszystko, jak tylko wróci do pokoju.
- To...- Zaczęłam, kiedy skoczek pojawił się w drzwiach, ale mi
przerwał.
- Mili, zanim coś powiesz, wysłuchaj mnie, proszę. Chciałbym cię
przeprosić. Wiem, że zachowałem się głupio i nieodpowiedzialnie i strasznie
tego żałuję. Wiem, że nie mam prawa cię o to prosić, ale czy byłabyś skłonna mi
wybaczyć?
- Nawet nie wiesz, jak czekałam na te słowa. A swoją drogą, już ci
wybaczyłam. Gdyby tak nie było, nie przyszłabym tu.- Nie widziałam jeszcze,
żeby ktoś uśmiechał się tak szeroko, jak blondyn po usłyszeniu tych słów. Po
wyjaśnieniu sobie wszystkiego opowiedziałam chłopakowi, co stało się w domu. Na
wspomnienie minionych wydarzeń w moich oczach znów zaszkliły się łzy.
- Spokojnie maleńka. Tutaj nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczna.-
Tak długo, jak Thomas był obok i tulił mnie do siebie, wiedziałam, że
rzeczywiście nic mi nie grozi. Ziewnęłam wykończona nadmiarem wrażeń. Morgenstern
widząc moje zmęczenie, położył mnie na łóżku. Spojrzałam na niego proszącym
wzrokiem i ułożył się obok mnie.
- Dziękuję.- Szepnęłam, wtulając się w jego tors. Morgi pocałował mnie
jeszcze w czubek głowy, a potem oboje oddaliśmy się w objęcia Morfeusza. _______________________
Postanowiłam dodać szybciej, a kolejny pojawi się w piątek ;)
Z każdym rozdziałem jest coraz mniej komentarzy.. Kochane, gdzie moja motywacja? ;)
Co do Waszych blogów, wybaczcie zaległości, ale ferie mi się skończyły.. A klasa maturalna to nie żarty. Nadrobię w weekend! ;)
Czytasz?=Komentuj
Wiedziałam, że on jej będzie coś próbował zrobić, czułam to... Zaskoczyłaś mnie z Thomasem i całą tą sytuacją.. Dobrze, że udało jej się zachować zimną krew. Ciekawi mnie jak to wszystko się potoczy i co na to Megan i czy w ogóle się o tym dowie, dużo znaków zapytania.. No nic czekam na kolejny i pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńCzy ten Roger to jakiś psychopata? o.O nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale ejj. Zepsułaś moją opinię o Morgim no! :C a tak dobrze mi szło w nielubieniu go :C ehh, życie jest niesprawiedliwe xD
OdpowiedzUsuńNo więc, przyznaję się bez bicia - Morgi mnie zaskoczył! i to pozytywnie! tak cudnie zaopiekował się Mili,że aż sama się rozpływam nad jego zachowaniem ;d ale.... GDZIE JEST HILDZIAK?! Przecież ja go kocham! ja za nim tęsknię! zróbże coś i daj go tutaj :d
ale wiesz....takiego z trzeźwym umysłem a nie jak w Morskim Oku podpitego po połowie piwa hahahah ;D
Co, co, co!? Proszę, proszę.. Roger zawsze taki miły, podwiózł Megan na sesję, a tutaj co? Próbował dobrać się do Mili? Oj, moja cała sympatia do niego gdzieś uleciała i to w błyskawicznym tempie. Och, jak dobrze, że jest Tomas, do którego mogła się udać, ale ja i tak jestem przekonana, że oni do siebie nie za bardzo pasują.. co u mnie jest baaardzo dziwne, bo zazwyczaj kibicuje takim związkom (no bo w końcu Morgi, nie?), ale tutaj... no sama nie wiem. Może w następnych rozdziałach rozwiejesz moje wątpliwości?
OdpowiedzUsuńanother-story-about-ski-jumping.blogspot.com
Uwielbiam czytać tą historię. Za każdym razem tak bardzo się wkręcam , że szok . Czytam wszystko na jednym wdechu , momenty z Morgim i Mili to chyba po trzy razy przerabiam zanim do mnie dojdzie to wszystko.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą , Thomas byłby ostatnią osobą do której zwróciłabym się o pomoc na miejscu Lily, ale oczywiście nie neguję tego czekając na dalszy rozwój wydarzeń !
Zapraszam na http://difficult-love-austria.blogspot.com/ . Ann.
Pogodzili się, nareszcie! A co do tego wujka...tego się nie spodziewałam, na ale pozory mylą. Rozdział świetny (jak zawsze) nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzułam, że ten Roger coś kombinuje ;/
Pozdrawiam :*
Co za gnój. Żeby gorzej nie powiedzieć.
OdpowiedzUsuńMorgi zachował się w tej sytuacji tak, jak należało.
Świetny rozdział. Dramatyczno-romantyczny :D
Uwierz mi - czytam każdy z rozdziałów, które dodajesz, ale jestem totalnym leniem co do komentowania (ostatnio się tak opuściłam). Ale obiecuję to zmienić :D
OdpowiedzUsuńWuj Megan od początku zachowywał się tak jakoś podejrzanie. Nie przypadł mi jakoś do gustu i się nie pomyliłam. Ale żeby aż daleko się posunął? Zdecydowanie przesadził..
Hmm.. Mimo iż Milli pokłóciła się z Thomasem i może to dziwne, że do niego akurat zwróciła się pomoc, ale na kogo innego mogłaby liczyć? Dobrze zrobiła, że poszła do niego. Przynajmniej wyjaśnili sobie pewne sprawy.
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Pozdrawiam! :)
świetny :) ale ten wujek ;d ehh szkoda słów dobrze że Mili i Thomas się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńSuper super super ! Biedna Mili dobrze ze Thomas ją przeprosił. Jak można być takim bydlakiem i dobierać sie do dziewczyny która nie ma ochoty :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńw-locie-jestem.blogspot.com
Mimo wszystko gdzieś w głębi wierzyłam, że pójdzie do Thomasa, że sobie wszystko wyjaśnią i jakoś to się ułoży. Szkoda tylko, że Mili musiała przejść przez coś tak strasznego. Ale mam dziwne przeczucie, że z Morgensternem nie będzie tak dobrze jak powinno.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Kurcze, jaki zwrot akcji... Fajnie, że Mili i Thomas się pogodzili ;) Ale ciekawa jestem co na to wszystko powie Megan, czy uwierzy przyjaciółce...Czekam czekam na następny, weny koleżanko ;*
OdpowiedzUsuńJak ten "typ" mógł coś takiego zrobić?! To jest nienormalne i choore!!! ;///
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej Thomas pogodził się z Mili ;) Nie mogę sie doczekać, kiedy pojawi się tu Gregor! <333 Pozdrawiam i czekam na kolejny! Mam nadzieję, że szybko będzie! ;**
Super to jest, ale z Roger'a to kawał świni i dupka. Ja naprawdę myślałam, że on jej coś poważnego zrobi, ale naszczęście aż tak dramatycznie nie było :) Fajnie, że Mili i Thomas się pogodzili i że Thom się o nią troszczy i wgl :D Czekam z niecierpliwością na kolejny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń