"(...) na talerzu życia podano: szczęście, miłość i przyjaźń przyprawione nutką kompromisu, zrównoważone przez smutek i cierpienie wydobywane z soku rozczarowania."
- Dziękuję... za wszystko.- Powiedziałam do Toma, kiedy zatrzymał
samochód pod domem.
- Do usług.- Blondyn posłał w moją stronę łobuzerski uśmiech.
- Czas na mnie.- Westchnęłam i już otwierałam drzwiczki.
- Mili, zaczekaj.- Hilde złapał mnie za rękę. Odwróciłam się do niego
i posłałam mu pytające spojrzenie.- Jutro wyjeżdżam.- Dopiero zyskałam
przyjaciela i już miałam go stracić? Nie chciałam okazywać, że zasmuciła mnie
ta informacja.
- I kto mi teraz będzie pomagał?
- Morgi, albo Kofler. A jak nie, to zawsze możesz zadzwonić do mnie.
Wtedy przyjadę i nakopię komu trzeba.- Kto jak kto, ale Hilde potrafił mnie
rozweselić.
- Jeszcze raz dziękuję.- Powiedziałam i złożyłam na jego policzku
pocałunek.- Muszę już iść. Do zobaczenia.- Kiedy doszłam do drzwi, odwróciłam
się po raz ostatni, aby spojrzeć na uśmiechniętą twarz Norwega. Będzie mi
brakowało jego optymizmu i wiecznie roześmianej twarzyczki. Siedział w
samochodzie, czekając aż zniknę we wnętrzu domu. Wyszczerzyłam do niego ząbki i
weszłam do środka.
- Milka, to ty?- Wołała Megan z salonu.
- Tak, cześć.- Powiedziałam zrezygnowana i poczłapałam na górę.
Przyjaciółka oczywiście poszła za mną.
- Czemu wróciłaś tak szybko?- Blondynka wyczuła, że coś jest nie tak.
- Przecież konkurs się już skończył.- Odpowiedziałam obojętnie.
- Wiem, oglądałam, ale nie o to mi chodzi. Nie powinnaś teraz
świętować zwycięstwa z Thomasem?
- Nawet nie wiem, gdzie on teraz jest.- Meg wpatrywała się we mnie
zdziwiona. Wiedziałam, jakie pytanie ciśnie jej się na usta, więc ją ubiegłam.-
Usłyszał, jak Tom przepraszał mnie za pocałunek.
- I ty tak spokojnie o tym mówisz?- Wzruszyłam ramionami.- Nie wierzę!
Chłopak usłyszał, że go zdradziłaś, a ty nic sobie z tego nie robisz?- Teraz to
przesadziła.
- Megan! Zejdź ze mnie, dobra?- Założyła ręce, co oznaczało, że
zrozumiała.- Po pierwsze: nie nazwałabym tego zdradą. Po drugie: pogadam z
Morgensternem jutro. Dzisiaj wolę mu się na oczy nie pokazywać. Po trzecie:
przypominam ci, że dzisiaj mam bankiet i muszę dobrze wypaść.
- O której wychodzisz? Pomogę ci się przygotować.- Wiedziałam, że mogę
na nią liczyć.
- O dziewiętnastej.
- Mamy ponad godzinę.- Stwierdziła zadowolona i zagoniła mnie do
łazienki.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?- Zapytałam około godzinę później
wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.
- Przestała chodzić na imprezy.- Blondynka zaśmiała się cicho i
opuściła pokój, zostawiając mnie samą. Jeszcze raz zerknęłam na taflę lustra.
Delikatny makijaż podkreślał rysy twarzy, czyniąc ją bardziej poważną. Prosta,
granatowa sukienka uwydatniała figurę. Moje ciemne loki niesfornie opadały mi
na ramiona. Jeszcze tylko buty i torebka. Uśmiechnęłam się zadowolona ze
swojego wyglądu i zeszłam na dół.
- Dobry wieczór.- Przywitałam pana Rogera siedzącego w salonie.
- O Mili, miło cię widzieć. Wychodzisz?- Zapytał mierząc mnie
wzrokiem. Kiwnęłam głową i w tym momencie usłyszałam klakson- moja taksówka już
czeka. Odetchnęłam z ulgą i bez słowa wyszłam z domu, ubierając po drodze
płaszcz.
Będzie dobrze- powiedziałam sobie tuż przed wejściem do studia. Ku
mojemu zdziwieniu na ścianach znajdowały się niektóre z moich prac. Przez cały
wieczór Annie przedstawiała mnie coraz to nowym gościom. Wielu z nich
gratulowało mi talentu i wspaniałego wyczucia. Zbierałam kolejne pochwały i
komplementy. Kiedy przyjęcie dobiegło końca, zmęczona opadłam na jedno z
krzeseł.
- Przyzwyczajaj się. Brakowało tu tylko dziennikarzy.- Usłyszałam głos
Leibovitz. Zostałyśmy same. Kobieta chciała o czymś ze mną porozmawiać.
- Ci wszyscy ludzie.... Oni byli niesamowici.- Wykrztusiłam, nie
wierząc jeszcze w sukces moich sportowych zdjęć.
- Dlatego, że ty byłaś niesamowita. Przekonałaś ich do siebie swoją
pracą. Mili, dasz radę zjawić się tutaj jutro o ósmej i pomóc mi w
przygotowaniu studia na popołudniową sesję?
- Jasne.- Odpowiedziałam zadowolona z nowego zadania.- Coś jeszcze?
- Właściwie tak. Proszę, mów do mnie po imieniu, bo inaczej czuję się
jeszcze starsza, niż jestem i jakbyś mogła, to przynieś mi jutro zdjęcia
zrobione wcześniej.
- W porządku, Annie.- Powoli zaczynałam wczuwać się w rolę jej
współpracownicy.
- W takim razie, do zobaczenia jutro.
- Dobranoc.- Uśmiechnęłam się ciepło i wyszłam. Miałam szczęście, że
akurat przejeżdżała tamtędy taksówka. Zatrzymałam ją i szybko znalazłam się w
domu. Byłam zbyt zmęczona na kąpiel, czy zmywanie makijażu. Sukienkę zmieniłam
na koszulę i rzuciłam się na łóżko. Wystarczyło, żeby moja głowa dotknęła
poduszki, a już udałam się do krainy Morfeusza.
Melodia budzika jeszcze nigdy nie denerwowała mnie tak bardzo.
Wyłączyłam go i nieżywa poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Włosy
związałam w koński ogon i zrobiłam lekki makijaż, żeby zamaskować podkrążone
oczy. Zeszłam do kuchni z zamiarem zjedzenia śniadania. Kiedy moje tosty znikły
z talerza, wróciłam do pokoju po zdjęcia dla Annie. Nie wybierałam ich, wzięłam
całą teczkę. Ubrana w ulubione jeansy i niebieski sweterek zabrałam wszystko i
zeszłam na dół. Wciągnęłam kozaki, narzuciłam na siebie płaszcz i udałam się na
autobus.
Kupowałam bilet i wtedy to zobaczyłam: "Thomas Morgenstern:
Wielki wygrany świętował zwycięstwo z Kristiną Cerncic. Co z tajemniczą
brunetką?" Pod tytułem znajdowało się zdjęcie, a niżej dalsza część
artykułu. Poprosiłam o gazetę, a potem z tysiącem pytań w głowie ruszyłam na
przystanek. Czy on w ogóle wiedział, co robi? Chciał zemścić się za Hildego? A
może, to wszystko jej wina? Podjeżdżający autobus wyrwał mnie z rozmyślań.
Kilku innych pasażerów spoglądało na mnie dziwnie, niektórzy jakby ze
współczuciem. Pod ostrzałem ich spojrzeń musiałam walczyć z napływającymi mi do
oczu łzami. Na następnym wysiadam- pomyślałam z ulgą i niemal wybiegłam z
pojazdu, kiedy zatrzymał się na właściwym przystanku. Przyspieszonym krokiem
ruszyłam do studia. Chciałam jak najszybciej znaleźć się z dala od tych
wszystkich ludzi. Skryć się w miejscu, gdzie nikt nie będzie mnie mierzył
wzrokiem.
Kiedy dotarłam na miejsce, Annie już na mnie czekała.
- Jest problem.- Rzuciła na wstępie, a ja posłałam jej pytające
spojrzenie.- Modelka zachorowała.
- O cholera.- Wyrwało mi się.- Co teraz?
- Mamy pięć godzin na znalezienie kogoś innego. Mili, a może ty
zgodziłabyś się pozować?- Zapytała z nadzieją.
- O nie, nie ma mowy.- Zaprotestowałam.
- Dlaczego? Przecież masz warunki.- Leibovitz zachęcała mnie dalej.
- Zdecydowanie wolę bezpieczniejszą stronę aparatu.- Broniłam się.
- Odpuszczę ci, jeśli uda ci się kogoś załatwić.- Uśmiechnęłam się
tryumfalnie i założyłam ręce.
- Więc wygląda na to, ze mi odpuścisz.- Odpowiedziałam i pokazałam jej
jedno ze zdjęć Megan. - Nada się?
- Idealna! Kto to jest?
- Moja przyjaciółka.- Oznajmiłam dumnie.
- Dzwoń po nią.- Posłusznie wyciągnęłam telefon i wybrałam numer
blondynki. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty... Próbuję jeszcze raz. Tym razem
skutecznie. Już po chwili w słuchawce rozbrzmiał zaspany głos Meg.
- Jest środek nocy. Czego chcesz?
- Jest rano kochana. Zbieraj się, załatwiłam ci sesję okładkową.
- Co zrobiłaś?!- Dobrze, że odsunęłam telefon od ucha, bo inaczej z
pewnością straciłabym słuch.
- Słyszałaś. Powtórzę ci to, jak zjawisz się w studiu Annie.
- Dobra, będę za godzinę.- Oznajmiła już całkiem przytomna.
- Widzę cię tutaj za pół godziny i ani minuty dłużej.- Zagroziłam.
- Milka, nie wyrobię się!
- Wyrobisz. Omiń makijaż i czesanie, to czeka cię tutaj. Śniadanie też
ci załatwię. Ubieraj się, ściągaj wujka z łóżka i niech cię tu przywiezie, jak
już nie chcesz się ludziom pokazywać. Powiedz, że mu się odwdzięczę. Ugotuję
obiad, czy coś. Jak się spóźnisz, to znajdę kogoś innego.
- Dobra, pół godziny.- Zgodziła się i zakończyła połączenie.
- Załatwione.- Uśmiechnęłam się zadowolona do pani fotograf.
- Mili, jesteś wielka!
- Bez przesady. Pamiętaj, że Megan nie jest profesjonalistką.-
Przypomniałam, co miało ją uświadomić o tym, że zdjęcia mogą nie wyjść.
- Na tym zdjęciu wygląda, jakby była.
- Kwestia ujęcia.
- Właśnie.- Przyznała mi rację.- Mili, mam do Ciebie jeszcze jedną
sprawę.
- Tak?- Zapytałam ciekawa, o co może mnie jeszcze poprosić.
- Chciałabym, żebyś to ty poprowadziła sesję. Na to chyba możesz się
zgodzić.
- O.. Oczywiście.- Wyjąkałam zaskoczona taką propozycją.- A ty nie
możesz tego zrobić?
- Nawet powinnam, ale z racji, że to twoja przyjaciółka łatwiej będzie
wam się dogadać. Masz okazję się wykazać.
- Zgoda.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
Czekając na pojawienie się Megan, wzięłam do ręki kupioną rano gazetę. Nie chciałam czytać całego artykułu. Wystarczył mi kawałek: "... para widziana była wczoraj w jednym z barów w centrum Innsbrucka. Skoczek nie szczędził partnerce czułości, wyglądali na zakochanych..." Nie dałam rady czytać dalej, odrzuciłam pismo na stolik i zdecydowałam się sprawdzić oświetlenie. Niestety myśli dotyczące Morgensterna nie chciały mnie opuścić. Wyciągnęłam nawet telefon, żeby do niego zadzwonić, ale natychmiast zrezygnowałam uświadamiając sobie, że być może nadal jest z Kristiną. Tego bym na pewno nie zniosła.
_________________________
Rozdział taki przejściowy.. Powiem Wam, że dopiero zacznie się dziać ;)
Chciałabym Was zaprosić na bloga, którego będę pisać razem z Pauline, na razie ukazał się prolog, więc... zachęcam do czytania ;) Link
Do środy kochani!
Czytam= Komentuję
_________________________
Rozdział taki przejściowy.. Powiem Wam, że dopiero zacznie się dziać ;)
Chciałabym Was zaprosić na bloga, którego będę pisać razem z Pauline, na razie ukazał się prolog, więc... zachęcam do czytania ;) Link
Do środy kochani!
Czytam= Komentuję
Czekałam , czekałam i się doczekałam .
OdpowiedzUsuńNa samą myśl o Kristinie pięści mi się zaciskają . Ale dzięki temu będzie coraz ciekawiej , co niezmiernie mnie cieszy .
Norwedzy :D Dzięki Mili zaczęłam nawet Go lubić :D
Żałuje tylko , że muszę czekać na nowy odcinek aż do środy:(
http://difficult-love-austria.blogspot.com/ - zapraszam na new.
Szkoda, że kolejny rozdział będzie w środę, bo akcja nabrała rozpędu i nie mogę się doczekać!!! ;))
OdpowiedzUsuńKristina. Kristina... po co tu ona jest?! Tylko wszystko niszczy... ;//
WIĘCEJ HILDE POPROSZĘ! :D Niech on tam zamieszka nooo ;D będzie się działo przynajmniej :D
OdpowiedzUsuńa co do Thomasa - wspominałam już,że go nie lubię? Ah tak? To wspomnę jeszcze raz - Nie lubię tutaj Thomasa :D wiem, wiem, widzę Twój wzrok wlepiony w ekran laptopa, widzę jak mnie nim zabijasz (O MATKO BOSKO KOCHANO!) ale nic nie poradzę na to,że on jest zwykłym chamem.. Ale widzę,że nie tylko kobiety kochają zemstę. Idealnie to rozegrał. Gdybym była na miejscu Mili, od razu rzuciłabym go w pizdu i brała Toma! :D Albo Koflera, którego niestety tutaj nie ma :( (ale mam nadzieję,że będzie!!)
WIĘCEJ TOMA! WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ!!!! :D
To, że będzie coraz ciekawiej to tylko mnie zadowoliło, jednak ech szkoda wszystkiego. Nie wiem co mam napisać jestem myślami co do konkursu na dużej skoczni, także czekam na następny, pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńEhh, szkoda Mili. Od początku wiedziałam, że Thomas nie jej z nią szczery, że to nie jest prawdziwa miłość. I co? Zgadłam. Bo gdyby ją kochał, dałby jej wytłumaczyć ten nieszczęsny (a może i szczęsny?) pocałunek z Tomem. Właśnie, Tom! Szkoda, że wyjechał.. można powiedzieć, że Mili została sama. No może nie do końca, bo jest jeszcze Megan. Oby zdjęcia wyszły świetne i na dłużej nacieszyła się pracą modelki, a Mili jako fotograf :-)
OdpowiedzUsuńhttp://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
A ja uważam, że Mili powinna jednak pójść za Thomasem, może do tego wszystkiego by nie doszło. Męska duma nie zna granic, chociaż Morgenstern tutaj się nie popisał ;/ A Thom nie lepszy, też nie powinien jej całować i mówić o tym w miejscach publicznych, o! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)