Obudziłam się następnego dnia i zdałam sobie sprawę, że nie wiem, o której jest trening. Była dziewiąta, więc na pewno jeszcze się nie odbył. Szybko doprowadziłam się do porządku i wymknęłam z domu. Meg na szczęście jeszcze spała i dzięki temu ominęło mnie opowiadanie, co się wczoraj wydarzyło. Na samo wspomnienie poprzedniego dnia na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Dzisiejszy też zapowiadał się ciekawie, bowiem już rano spóźniłam się na autobus. Pięknie. Złapałam taksówkę i po kilkunastu minutach stałam pod skocznią. Jak się okazało trening zaczynał się o 12, a była... 10:30. Równie dobrze mogłam teraz wejść na teren obiektu i robić zdjęcia, ale z drugiej strony wolałam to zrobić, kiedy będą tam też skoczkowie. Nie zastanawiając się długo poszłam do pobliskiej kawiarni i postanowiłam przeczekać tam półtorej godziny dzielące mnie od treningu. Kiedy siadałam przy stoliku i zamawiałam kawę, nie myślałam, że ten czas zleci tak szybko i... miło. Parę minut później usłyszałam znajomy mi już głos."Przyjaźń między kobietami zostaje wystawiona na próbę, gdy pociąga je ten sam mężczyzna."
- Dzień dobry pani fotograf.- Odwróciłam się i zobaczyłam Thomasa
Morgensterna. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.- Zwróciłbym się do ciebie po
imieniu, ale niestety jeszcze go nie znam.
- Mili.- Wstałam żeby podać mu rękę.
- Tho...- Nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Ty nie musisz się przedstawiać. Wiem, kim jesteś.
- No to bardzo mi miło.- Uśmiechnął się i uścisnął delikatnie moją
dłoń.
- Co tu robisz? Do treningu jest jeszcze sporo czasu.
- Lubię tutaj przyjść i zrelaksować się przed wysiłkiem. A ciebie co tutaj sprowadza?
- Zdjęcia oczywiście. - Wskazałam głową na aparat.- Wczoraj nie
sprawdziłam, o której zaczyna się trening i przyjechałam za wcześnie.
- W takim razie, nie obrazisz się, jeśli dotrzymam Ci towarzystwa?
- Jasne, że nie.- Udało mu się poprawić mi humor. Dosiadł się do mnie
i również zamówił kawę. Miło nam się rozmawiało. Zanim się zorientowaliśmy, zostało nam tylko piętnaście minut. Czas się zbierać. Kiedy zbliżyliśmy się do bramy Thomas zapytał
niepewnym głosem:
- Mili, słuchaj...- Zawahał się.- Dałabyś się zaprosić na kolację?
- Kolację? A co Twoja dziewczyna na to?- No nie! Ja zawsze muszę
wszystko zepsuć. Głupia- skarciłam się w myślach.
- Dziewczyna? Pokłóciliśmy się. Ale nie chcę o tym mówić. Więc jak?-
Zapytał z nadzieją.
- Zgoda.
- Jutro o 19?
- Idealnie.- Byłam pod wrażeniem naszej inteligentnej rozmowy. Podałam
mu adres i na dziś nasze drogi się rozeszły. Po głowie wciąż chodziły mi jego
słowa: "Pokłóciliśmy się." No tak, pokłócili, ale nie zerwali, więc
jutro będę musiała uważać, żeby nie zrobić nic głupiego. Postanowiłam już o tym
nie myśleć i poświęciłam się swojemu zajęciu. Ciężko było oprzeć się pokusie
spoglądania na skoczków. Chciałam, żeby moje zdjęcia były idealne
pod każdym względem. Byłam perfekcjonistką. Czepiałam się najmniejszych
szczegółów, ale zazwyczaj wychodziło mi to na dobre. Od "pracy"
oderwał mnie głos komentatora, który oznajmiał, że na belce właśnie znajduje
się Thomas Morgenstern. Tej pokusie już nie mogłam się oprzeć. Przyznam, że ten
chłopak od początku wzbudzał we mnie podziw, ale i ciekawość, którą chciałam
zaspokoić. Z rozmyślać wyrwał mnie głos Hildziaka.
- Ładnie się tak obijać? Z tego co wiem, miałaś robić zdjęcia, a nie się w nas
wpatrywać. Rozumiem, że nie mogłaś się oprzeć i tak dalej, ale raczej nie
zostało ci wiele czasu.- Chciał mi dopiec? Ja tylko lekko się do
niego uśmiechnęłam i bez słowa powróciłam do mojego zajęcia.Trening się skończył. Stałam właśnie na środku zeskoku z aparatem w ręce, kiedy ktoś pojawił się przed obiektywem. Oczywiście Hildziątko.
- Czy dzisiaj też będzie pani tak miła i zaszczyci mi swoją obecnością?
- Chciałabym, ale muszę zająć się obróbką zdjęć na jutrzejsze zajęcia.
- W takim razie, sprawisz mi przyjemność i dasz się odstawić do domu?- Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Tyle mogłabym dla ciebie zrobić, ale musiałbyś na mnie poczekać
jakieś pięć minut.
- Tylko tyle? Na ciebie mógłbym czekać nawet wieczność.- Zaczynałam się bać. Nie tego, że mi coś zrobi, ale tego, że coś do mnie
poczuje. Traktowałam go jak kumpla, który zawsze ratował mnie przed porażką.
Jednak mimo wszystko musiałam wyjść z tej sytuacji obronną ręką...
- Nie wytrzymałbyś.- Podziałało. Zamknął się i czekał grzecznie aż
skończę. Odwiózł mnie do domu i tyle go widziałam. Przez całą drogę starałam
się podtrzymywać rozmowę, ale on tylko potakiwał, albo wcale mnie nie słuchał.
Chyba nie był zły... Nie, na pewno nie. Nie miał za co, a przynajmniej tak mi się wydawało. Weszłam do domu i natychmiast wpadłam na Megan, która czekała na
mnie przy drzwiach.
- Mili, zabiję cię! Wczoraj wróciłaś późno i nawet nie raczyłaś
zadzwonić i powiedzieć gdzie jesteś. Dzisiaj wstałam, a ciebie już nie było.
Teraz ktoś cię odwozi i to nie jest taksówka. Co się do cholery dzieje?
- Meg, wyluzuj! Jak widzisz, żyję i nic mi nie jest. Wytłumaczę ci
wszystko, tylko zaniosę rzeczy na górę, dobra?- Weszłam po schodach i po minucie
byłam z powrotem. Nie czekałam na kolejne pytanie, tylko zaczęłam opowiadać
wszystko od początku. Co stało się na zajęciach, jak dostałam się na teren
skoczni, o kompromitacji przed Morgim i jutrzejszej kolacji z nim, wczorajszym
wieczorze z Tomem. Z moich ust wypływały kolejne słowa, a na twarzy Megan
malowało się coraz większe zdziwienie.
-... Więc jak widzisz, te dwa dni były dość szalone.- Zakończyłam opowieść. Jak przypuszczałam Megan będzie próbowała namówić mnie, żebym następnym razem zabrała ją ze sobą, ale najpierw oczywiście zganiła mnie, że nie zaprosiłam Toma do środka.
-... Więc jak widzisz, te dwa dni były dość szalone.- Zakończyłam opowieść. Jak przypuszczałam Megan będzie próbowała namówić mnie, żebym następnym razem zabrała ją ze sobą, ale najpierw oczywiście zganiła mnie, że nie zaprosiłam Toma do środka.
- Przecież mówiłam, że chyba był na mnie zły, za to co powiedziałam na
skoczni. Spokojnie, jeszcze będziesz miała okazję poznać tych głupich,
nieodpowiedzialnych, przystojnych, wspaniałych, utalentowanych samobójców.
- Proszę, proszę. Który to tak zawrócił mojej małej przyjaciółce w
głowie? Czyżby pan zajęty, Thomas M.?
- Z naciskiem na słowo zajęty. A swoją drogą, nic ci już nie powiem!
- Ha, trafiłam w czuły punkt. - Wystawiłam jej język i poszłam na
górę, zająć się zdjęciami. Zamknęłam się w łazience i zrobiłam z niej ciemnię. Przesiedziałam tam dobre kilka godzin, ale efekt końcowy był zadowalający.
Właśnie siedziałam w pokoju, oglądając wyniki mojej pracy, kiedy nagle
wparowała Megan.
- Też chcę je zobaczyć.- Podałam jej pliczek fotografii i zaczęła
je przeglądać. Doszła do zdjęcia z uśmiechem Thomasa i tak jak ja wczoraj,
zatrzymała się.
- O kurcze, co to za przystojniak?
- To jest właśnie pan zajęty, Thomas M.
- No to ja się nie dziwię, że jest zajęty.
- Wiesz co? Idź już sobie. Zdjęcia są na aparacie, jak chcesz, to
zobacz, ale te wywołane mi oddaj.
- Nie złość się. Nie miałam nic złego na myśli. Wręcz przeciwnie.
Szczęściara z ciebie, że ktoś taki zabiera cię na kolację. Przyznam, że nawet ci zazdroszczę.- Nie wierzę, że te słowa padły z ust mojej przyjaciółki. Nie
wierzę, że wypowiedziała je ta sama Megan, która w Polsce zawsze miała każdego
faceta. Jestem pewna, że gdyby Thomas ją poznał, to zapomniałby o mnie i być
może o Kristie. "Nie dopuścić do poznania Megan z Thomasem, bo będzie
źle" pomyślałam i postanowiłam cel zrealizować.
- Przecież ja się nie złoszczę, ale zachowujesz się jakbyś co najmniej się w nim zakochała. A gość wcale jakiś nadzwyczajny nie jest. -
Spojrzała na mnie wzrokiem typu "nie wierzę ci".- A teraz idź już
sobie. Jest późno, a rano muszę wstać.
- Teraz będzie się zmęczeniem tłumaczyć. - Prychnęła,
ale bez protestów zniknęła za drzwiami. Naprawdę byłam zmęczona. Wzięłam
szybką kąpiel i odpłynęłam, żeby rano stawić czoła nowym wyzwaniom._________________________________________
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział ; )
Piątka w środę!
Interesująco się robi ;) czekam na więcej ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.. czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńThomas to za bardzo szaleje tutaj : D
OdpowiedzUsuń